A teraz takie małe opowiadanie z imionami bohaterów. :p
O One Direction. <3 cz. 1
Deszczowy dzień, zmiana miasta, domu, przyjaciół, szkoły.
Zmiana życia. Jadę samochodem ze słuchawkami w uszach, słucham rapu. Głupio
wiem ,ale podoba mi się przekaz, niektórych piosenek, Krople deszczu obijają
się głośno o szyby, a ja ? Właśnie ja jestem Rose. Rose Dalls, dziewczyna z
małego miasta, dzielnicy, liczyło się dla mnie życie podwórkowe. Z kolegami i
koleżankami potrafiłam całymi dniami
siedzieć na dworze i grać w piłkę. Chłopczyca… Tak wiem ciekawa ze mnie
postać. Mogę dodać tyle, że mam 16 lat i za 2 tygodnie idę do nowej szkoły. Czeka
mnie jeszcze długa droga, zanim rzucę się na łóżko i dam porwać emocjom,
odpłynąć … Przyjaciele pewnie szybko o
mnie zapomną. Po policzku spłynęła mi łza.
- Wszystko w porządku ? – zapytał Ojciec, a ty wyciągnęłaś
słuchawkę i odpowiedziałaś.
- Taa, nie przejmuj się mną… Jedź trochę szybciej jak możesz…
Ojciec … Ronn Dalls. Pracoholik, zaniedbał mnie, kiedy
opuściła nas mama. Zmarła na raka rok temu. Nie miał mi już kto doradzić co
założyć na dyskotekę, na randkę, co zrobić kiedy coś pójdzie nie tak… Tęsknie
za nią. Spojrzałam na mocno zachmurzone niebo, włożyłam drugą słuchawkę i pogłośniłam
muzykę. Kiedy dojeżdżaliśmy już do domu, po drodze zauważyłam moją przyszłą
szkołę. Coś ścisnęło mój żołądek *to
pewnie nerwy* pomyślałam, bo przecież nie strach. Ja się przecież nie boję.
Jesteśmy już przed nowym mieszkaniem. Duża posesja, 2
piętrowy dom a naokoło niego rosną ulubione kwiaty mamy – róże, to właśnie
dlatego nazywam się Rose…
- Idź na górę się rozpakuj- rzekł do mnie ojciec.
Weszłam na górę długimi schodami i ujrzałam drzwi z wygrawerowanym
napisem „Rose”. Otworzyłam je i
przekroczyłam futrynę kładąc walizki na łóżko, które znajdowało się obok.
Przyjrzałam się swojej twarzy w lustrze, po czym zaczęłam układać swoje rzeczy
na półkach. 2 godziny spędziłam na rozpakowywaniu ubrań i książek. Bardzo lubię
czytać, szczególnie książki o przygodach, młodzieżowe, albo o wampirach.
Usłyszałam z dołu jak ojciec z kimś gada, był to kobiecy głos, wyszłam z pokoju
i zerknęłam zza balustrady w dół. Zobaczyłam śliczną blondynkę, młodszą od
niego, miała zielone oczy i długie nogi. Pocałowała mojego starszego w policzek
i łapiąc go za rękę zaprowadziła do salonu. Byłam oszołomiona, znalazł sobie
inną. Jak on mógł to zrobić, przecież mama. Ona, dopiero co ją straciliśmy, a on już sobie
kogoś znalazł. Ładnie… Zbiegłam na dół i zaczęłam wrzeszczeć.
- Co ty robisz ? Kto to jest ?!! Jak ty w ogóle możesz ?
- O co ci chodzi Rose. ?
- Co ja robie ? Co ty sobie myślisz, że jak mama odeszła to
możesz sobie pozwalać na …
Nie dokończyłam bo przerwał mi ojciec.
- Tak. Mogę sobie pozwalać, ale to nie jest moja nowa
dziewczyna tylko moja siostra. Twoja ciocia, przyleciała właśnie z Nowego
Yorku, bo bardzo chciała cię poznać.
- Witaj Rose. – Uśmiechnęła się ciepło.
- Yyy, dzień dobry. – odpowiedziałam zawstydzona, wyszłam na
taką idiotkę przed własną ciotką.
- Przepraszam , za
moje zachowanie. – powiedziałam nieśmiało.
- Nic nie szkodzi. Rozumiem jesteś załamana po stracie mamy.
Wiem, że bardzo ci ciężko. A tak w ogóle jestem Sarah Suna – powiedziała ciocia podając mi rękę.
- Miło mi. – odpowiedziałam, odwzajemniając uścisk dłoni.
Rozmawialiśmy do wieczora, zjadłam kolacje i poszłam spać.
Każdy dzień wydawał się tu inny, czułam się tu odosobniona. Nikogo tu nie
znałam. Postanowiłam wyjść na miasto i porozglądać się trochę, zapoznać z
okolicami. Ubrałam swój płaszczyk, ulubione adidasy, przeczesałam palcami włosy
i wyszłam z domu. Szłam chodnikiem nucąc jakąś piosenkę, kiedy zobaczyłam, że
na niebo naszła ogromna, czarna chmura, a na mnie zaczęły spadać duże krople
deszczu. *No bardzo fajną tu pogodę mają* pomyślałam i zaczęłam szybko biec.
Stawiałaś większy krok za krokiem, kiedy wpadł na mnie jakiś chłopak. Upadłam
na ziemie z hukiem i podniosłam wzrok na nastolatka w okularach
przeciwsłonecznych. Jasnobrązowe włosy, zwykłe ciuchy, zadbany i szelki ? *co
szelki ? kto teraz nosi szelki? * Zadałam sobie to pytanie w głowie. Chłopak
podał mi rękę pomagając wstać. Staliśmy naprzeciwko siebie przez 5 minut i nic
nie mówiliśmy. W końcu młodzieniec otwierając usta wyrzęził
- Jestem Louis Tomlinson. Miło mi.
- Louis… Nietypowe imię- powiedziałam. – Jestem Rose Dalls. –
Przedstawiłam się.
- Może pójdziemy gdzieś usiąść i przeczekamy tą burzę co ? –
zaproponował nieśmiało.
- No, tylko jest taki mały problem. Dopiero co się tu
wprowadziłam i nie znam tutejszych miejsc. – wyznałaś.
- Nie szkodzi. Zdaj się na twojego dzisiejszego Supermana. –
uśmiechnął się, po czym łapiąc mnie za rękę pobiegliśmy się schować przed
deszczem.
Może być takie ? : )) <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz