"Liam , Niall , Zayn , Louis , Harry - to nie są tylko imiona, to całe moje życie..."

poniedziałek, 28 maja 2012

cz. 7 : p


cz. 7 Louisek <3
A, więc miałam zostać panią Tomlinson, mój narzeczony zaprosił mnie na ich koncertw dniu następnym . Wybrałam jakieś fajne ciuchy, uczesałam się i umalowałam. Gdy nadszedł ten upragniony wieczór wyjrzałam przez okno zobaczyć czy już na mnie czekają i ujrzałam tą elegancką limuzynę i chłopaków stojących przed nią. Wyszłam z domu i przywitałam się z każdym buziakiem w policzek i zatrzymując się na Louisie odnalazłam jego usta w namiętnym pocałunku.  Lou otworzył mi drzwi samochodu i usiadł koło mnie, a zaraz  po nim wsiadła reszta zespołu. Oczywiście razem z nami był Paul - cudowny ochroniarz. Czas podczas jazdy minął świetnie wszyscy śmialiśmy się i wygłupialiśmy. Chłopcy przed występem łyknęli po lampce szampana na rozluźnienie po czym troszkę sobie pośpiewali  "More Than This" i "One Thing". Byłam zszokowana za każdym razem jak śpiewali, byli genialni. Gdy znalieźliśmy się już na miejscu, chłopcy zaprowadzili mnie za kulisy, gdzie odbyli próbę. Dochodził czas koncertu, ludzie schodzili się grupami i stawali przed barierkami, zajmowali najlepsze miejsca. Już wychodzili na scenę, gdy Lou złapał mnie w pasie, spojrzał w oczy i rzekł.
-Życz nam powodzenia skarbie. - po czym pocałował mnie i poszedł na wyznaczone miejsce na scenie.  Uśmiechałam się przez pierwszą część koncertu, później nie było mi już tak do śmiechu. Było to tak, że gdy zakończyła się część 1 i chłopcy ogłosili, że nadszedł czas na przerwę za kulisami pojawiła się nieznajoma mi dziewczyna. Podeszła do Louisa, rozmawiała z nim, uśmiechała się do niego, myślałam, że to fanka, ale ku moim oczom ukazał się widok pocałunku. Ta dziewczyna go pocałowała ! Nie mogłam uwierzyć w to co widzę. Dziewczyna odchodząc od niego spojrzała na mnie i rzuciła mi zwycięski uśmiech. Byłam wściekła, gotowało się we mnie. Podbiegłam do Lou i zapytałam co to miało być. On mi tłumaczył, że to nic nie znaczyło, że liczę się tylko ja.
- Lou kto to do cholery jest ?!  - krzyczałam.
- Spokojnie, to moja była... Eleonor zerwaliśmy dawno temu, myślałem, że dała sobie już spokój. - Tłumaczył się.
- Skoro taka była to czemu się z tobą całowała co ?! - Nie mogłam przestać, byłam tak zazdrosna.
- Nie wiem. rzuciła się na mnie. Uwierz nie chciałem tego.
- Daj mi już dzisiaj spokój. Zanim kompletnie się pokłócimy. - Poszłam na kompromis.
- Dobrze, ale mówię prawdę. Kocham tylko Ciebie Rose. Nikogo więcej.
- Fajnie wiedzieć - powiedziałam,  po czym zakręciło mi się w głowie, wszystko tańczyło mi przed oczami, a już za chwilę leżałam na ziemi nieprzytomna. Obudziłam się już w domu w łóżku. Było jasno, więc stwierdziłam, że spałam całą noc. Wstałam z łóżka, z lekkimi trudnościami, zawroty głowy utrudniały płynne stawianie kroków, po chwili jednak było już lepiej. Zarzuciłam na siebie szlafrok i zeszłam na dół, a tam ujrzałam Louisa śpiącego na kanapie.  Na ten widok ze wzruszenia w moich oczach pojawiły się łzy. Był taki uroczy, spał na kanapie pewnie z powodu naszej wczorajszej sprzeczki. Po cichu przeszłam do kuchni i zaparzyłam sobie herbaty. Usiadłam na stołku przy blacie kuchennym i zajadałam się sucharkami z serkiem topionym. Kończyłam jeść i ujrzałam w drzwiach Louisa, uśmiechnęłam się na jego widok i zapytałam jak się czuję czy się wyspał. Odpowiedział mi, że to on powinien zapytać jak ja się czuję, opowiedział mi jeszcze co się wczoraj wydarzyło. Powiedział, że po tym jak zemdlałam zaniósł mnie do ich lekarza, usiadł koło mnie i patrzył mi w oczy nie mogąc powstrzymywać uśmiechu. Zabrał mnie do lekarza i po dokładnym badaniu poznał powód zemdlenia.
- Kochanie, ty jesteś w ciąży.  - Prawie wykrzyczał mi to w twarz, i zaraz już mnie przytulał.
- Co ? Ale jak ? - powiedziałam. - Zarz a czy nasze reakcje nie powinny być odwrotne. ? - zaśmiałam się, po czym zaczęłam .
- Kochanie ja jestem w ciąży. - mówiłam z radością.
- Co ? ale fajnie, będę tatą . Jej , nie mogę w to uwierzyć, nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy, odmieniłaś moje życie . Dziękuję ci za to.
- Ty nawet nie wiesz jak ty zmieniłeś moje życie. Nigdy nie spotkałam kogoś z kim byłam tak szczęśliwa jak z tobą.


No to na razie tyle, mam nadzieję, że się podoba. < 3 pozdrawiam xd : p

środa, 23 maja 2012


Cz. 6 Z dedykacją dla Natalki Panczyszyn, ponieważ to ona miała napływ weny i znaczną część opowiadania wymyśliła. Komentujcie jak się podoba... < 3
Louis < 3 : p

Czas leciał nieubłaganie. Pierwszy raz od śmierci mamy byłam naprawdę kochana i szczęśliwa. Bawiliśmy się, wygłupialiśmy i śmialiśmy, lecz to wszystko przerwał mój telefon.
- Kto to ? - spytał zaciekawiony Lou.
- Nie wiem. zastrzeżony. - odowiedziałam, po czym odebrałam. - Tak, słucham ?
- Pani Rose Dalls?
- Tak. O co chodzi ?
- Tu komisarz Woolf z wydziału D-15. Dzwonię, aby poinformować panią, że znaleźliśmy pani ojca. Miał wypadek i zawieźliśmy go do szpitala na Tower Bridge...
- Co ?? Ale jak to miał wypadek?  Jak ?
- Prawdopodobnie wpadł w poślizg i uderzył w drzewo.
- To niemożliwe,- odparłam nie wierząc w to co słyszę. -  dziękuję za telefon.
Odłożyłam telefon, po czym zaczęłam płakać. Louis zbliżył się do mnie i mocno przytulił, chcęc mnie uspokoić dopytywał co się stało. Odpowiedziałąm mu tylko, że mój ojciec miał wypadek i jest w szpitalu. Zapytałam czy mógłby mnie tam zawieść, bo nie do końca wiem gdzie znajduję się ten szpital, on bez zastanowienia złapał mnie za rękę i ruszyliśmy w stronę samochodu. Kiedy dotarliśmy do szpitala pośpiesznie podbiegłam do doktora. Powiedział mi, że tato ma wstąs mózgu, połamane żebra i miał dużo szczęścia, że przeżył. Chciałam do niego wejść, ale lekarz zatrzymał mnie i powiedział, żeby teraz dać mu odrobinę spokoju. NIe miałam siły się kłócić i rzucać na ludzi, upadłam na kolana i zaniosłam się płaczem. Louis dopytał pracownika szpitala o kilka rzeczy w temacie zdrowia mojego ojca, po czym podszedł do mnie, pomógł mi wstać i usiedliśmy na krzesełkach. Po chwili Lou przyniósł mi koc i kawę, Nakrył mnie nim, a ja oparłam się głową o jego ramię i zamykając oczy zapadłam w sen.
Codziennie przez trzy miesiące odwiedziałam ojca w szpitalu, niestety on nadal był w śpiączce, a jego stan był krytyczny. Trzymałam go za ręke, mówiąc do niego, mając nadzieję, że może mnie usłyszy i się obudzi, ale to na nic. Pomijając sytuację w szpitalu, właśnie przez to zbliżyliśmy się z Louim do siebie, od tamtej pory jesteśmy parą, chodzę na jego koncerty i zaprzyjaźniłam się z chłopakami z zespołu. Oni też mnie polubili i gratlowali nam udanego związku, oraz życzyli szczęścia.  Przyszłam właśnie do szpitala kiedy nagle coś się stało. W klinice panował haos, lekarze zdenerwowani biegli na salę operacyjną później następni doktorzy z łóżkiem, na którym był mój tato. Podbiegam do nich i chwyciłam ojca za rękę. Ze łzami w oczach dopytywałam wszystkich co się dzieję, usłyszałam tylko.
- Tracimy go !!!
Zsunęłam się po ścianie, zwijając z rozpaczy. 10 minut później koło mnie był już Lou, siedział obok i przytulał gładząc mnie po włosach. Oparta o jego klatkę pierciową, nasłuchiwałam jego spokojnego bicia serca, niewierząc w to, że mój ojciec ... może umrzeć. Z sali wyszedł lekarz i ściągał rękawiczki. Zaczął niezręcznie.
- Przykro mi...
- Nie .! Niech pan powie, że to głupi żart.
- Niestety, naprawdę nam przykro, proszę pani. Nie udało nam się go uratować, W jego mózgu utworzył się krwiak, który doprowadził do wylewu wewnętrznego. Śmierć była prawie, że natychmiastowa. - oznajmił mi z pokorą, po czym odszedł.
Louis szybko wziął mnie w swoje ramiona nie dając mi nic powiedzieć. Wycedziłam tylko.
- On odszedł, straciłam go. Nie mam już nikogo, zostałam sama.
- Nie, Rose. Masz mnie, nigdy nie będziesz sama, rozumiesz ? Ja zawsze będę z tobą. Nie opuszczę cię!
Wierzyłam mu. Ufałam jak nikomu innemu. Oprócz tego, że był moim chłopakiem, zastępował mi również najbliższą przyjaciółkę.
Zbliżał się dzień pogrzebu, wszystko było zaplanowane. Później dowiedziałam się, że w ten sam dzień jeszcze ma się odbyć koncert chłopaków. Był on bardzo ważny dla Louisa i całego zespołu. Niestety to do mnie nie docierało.
- Obiecałeś mi! Mówiłeś, że mnie nie opuścisz, że zawsze będziesz ze mną, a kiedy najbardziej cię potrzebuję zostawiasz mnie, bo masz głupi koncert?
- No, ale zrozum. Ten występ jest dla nas bardzo ważny i dla mnie. No proszę cię Rose. Wybacz.
- Daj mi spokój !! - Zrozpaczona, wszystkim co wokół mnie się dzieję, odeszłam. To wszystko dzięję się za szybko, rok temu chowałam  kobietę, która nosiła mnie pod sercem , a już niedługo na zawsze pożegnam się z ojcem. W takim momencie mój chłopak mnie nie wspiera.
I nadszedł ten dzień, pogoda opisywała nastrój, szaro, deszczowo, zimno i ponuro. W całym mieście panował smutek. To chyba najgorszy dzień mojego życia.
Oczami Lou :
Nie chciałem jej zostawić z tym samej, zachowałem się egoista, koncert jest dla nas ważny, ale ... już sam nie wiedziałem co myśleć.
- Hej Louis .- usłyszałem. To był Niall. - Co ty tu robisz, nie powinieneś być teraz z Rose na pogrzebie jej ojca ?
- Tak powinienem, ale ten koncert przecież, tak na niego czekaliście, tak bardzo jest dla nas ważny.
- Ważniejszy od Rose ?
- Nie! No oczywiście, że nie jest, Rose to przecież najlepsze co mnie w życiu spotkało, ona jest dla mnie najważniejsza na świecie. - odpowiedziałem.
- To na co czekasz ?  Biegnij na ten pogrzeb i wspieraj swoje szczęście.
- Masz rację ! Dzięki chłopaki, Powodzenia, połamania nóg. - Pożegnałem się z nimi i czym prędzej ruszyłem na cmentarz. Po drodze szybko w stąpiłem do domu i przebrałem się w czarny garnitur. Gdy dotarłem na miejsce poszukałem miejsca, gdzie mają pochować pana Ronn'a. Na szczęście znalazłem i zdążyłem...
Oczmi Rose :
To był dla mnie szok, gdy zobaczyłam w drzwiach mojego ukochanego, wrócił mnie wspierać mimo, że miał odbyć ważny koncert, później wywiady, autografy i to wszystko rzucił by być ze mną. Wtedy właśnie zobaczyłam jak bardzo mnie kocha. Podszedł do mnie, a ja go mocno przytuliłam, przez cały czas trzymał mnie za ręke, pogrzeb nie wydawał mi się taki straszny kiedy miałam przy sobie jedyną najbliższą mi osobę, czułam, że jednak nie jestem sama.
Po tygodniu czy dwóch, zamieszkałam z Louisem, bał się zostawić mnie samą w dużym domu, ja skończyłam szkołę i miałam więcej czasu dla nas. Żeby nie myśleć o ojcu znalazłam sobie zajęcie, a mianowicie... Gotowanie. Uczyłam się i szkoliłamprzez rok przez co coraz lepiej mi to wychodziło , mogłam przygotowywać obiady dla naszej dwójki. Następnego dnia, ponownie poszłam na praktyki pod koniec zajęć dostałam sms'a od Louisa. Treść była następująca :
" Kochanie, mam dla ciebie niespodziankę, wracaj szybko do domu. Kocham Cię. " - Byłam taka ciekawa co on znowu zgotuje. Sciągnęłam fartuszek, umyłam ręce, wzięłam torbę i ruszyłam do domu. Gdy dotarłam i byłam już pod drzwiami, przystanęłam na chwilę, wymyślając co to może być, nic nie wymyśliłam, ale napewno nie spodziewałam się tego co zobaczyłam. Otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Na podłodzę poukładane były świeczki i na schodach porozsypywane płatki róż. Wzruszona weszłam na górę zobaczyć co tam jest i zobaczyłam klęczącego Louisa. W ręku miał czerwone pudełeczko, otworzył je i w świetle zabłysnął kamień z pierścionka. To były OŚWIADCZYNY. Z wrażenia zastygłam z otwartą buzią, lecz po chwili otrząsnęłam się, a Louis zaczął.
- Rose, czy obdarzyłabyś mnie tym zaszczytem i wyszłabyś za mnie. - uśmiechnął się uroczo.
- No oczywiście, że tak. - rzuciłam mu się na szyję, a on pocałował mnie w czoło, potem w nos, aż odnalazł moję usta. Nasze namiętne pocałunki zaprowadziły nas do sypialni. Po tej upojnej nocy, wiedziałam, że Louis to ten jedyny, z którym chcę spędzić reszte życia.

Mam nadzieję, że się podobało, Natala chyba się nie gniewasz, że rozwinęłam i to nawet bardzo twój pomysł ?  : p
 Bardzo fajnie to wymyśliłaś. < 3
Komentujcie !!!  : **

wtorek, 22 maja 2012

Część 5 < 3 Louis : D


Bardzo proszę o komentarze !!! < 3
Cz. 5 Louis.  <3 : p

Oczami Rose :
Zadzwonił dzwonek i szybko wyszłam z klasy. Dzień w szkole nie byłby taki zły, gdyby nie Stephanie Ferro. Ona jest okrona, typ szkolnej królowej, chłopacy rzucają jej się do stóp, a ona każdego, bez skrupułów wykorzysta. Gdy wyszłam ze szkoły zobaczyłam Louisa. Jakie szczęście, że go, wtedy miałam. Skoczyłam mu w ramiona i wyznałam jak bardzo za nim tęskniłam.
- Jak w szkole śliczna ? - zapytał z uśmiechem.
- Aj, nawet nie pytaj. Lepiej powiedz jak się bawiłeś beze mnie. - zaczęłam zadziornie.
- Bez ciebie to żadna zabawa, mam pytanie.
- tak ?
- Mógłbym cię zaprosić dziś wieczorem na kolacje do restauracji  (nazwa)  ?
- Hym, no nie wiem.. - uśmiechnęłam się uroczo.
- No nie daj się prosić.- błagał, tak słodko wyglądał.
- Żartuję, oczywiście, że z tobą pójdę.
- Dziękuję, to chodź odprowadzę cię, i pójdę się przygotować. Dobrze ? - zapytał.
- Jasne. Chodź. - powiedziałam i złapałam go za rękę.
Gdy doszliśmy pod moją bramę, pożegnałam się z Lou , oświadczył mi że będzie tu czekał o 20.00. Poszłam, więc do pokoju i miałam zamiar się przyszykować, kiedy zobaczyłam na schodach ojca.
- Jak w szkole? Masz plany na dzisiaj ? - zapytał.
- W szkole w porządku. A mam idę na kolacje z ... przyjacielem.- odpowiedziałam nieco zażenowana sytuacją.
- Z Przyjacielem ? - spytał zaciekawiony.
- No , ja ci wszystko ...
- A masz już odpowiednią sukienkę ? - jak nie to zbieraj się jedziemy kupić coś gustownego.
- Serio ?
- No jasne, już zbieraj się.!
Nie mogłam w to uwierzyć, mój ojczulkek, który nie miał nigdy dla mnie czasu, nagle sam z siebie zaproponował, kupno nowej sukienki na randkę. Właśnie, bo chyba można nazwać to randką. Pojechaliśmy do sklepu z odzieżą, szperałam między wieszakami, półkami, przymierzałam, wszystkie typowanie przeze mnie były śliczne, ale idealna znalazła się na koniec. Czerwona, koronkowa sukienka midi , do połowy uda, z rękawem 3/4. Do tego dobrałam niebieską biżuterię i niebieskie szpilki, włosy, brąz loki opadały mi delikanie na ramiona. Wyglądałam ... pięknie. Po powrocie do domu, czekałam tylko na godzinę 20, gdy już dochodziła ta godzina, w moim brzuchu rozpętało się piekło, nerwy zżerały mnie od środka, wyszłam przed bramę i stanęłam w świetle latarni. Rozglądałam się dookoła i wypatrywałam Louisa. Nagle ktoś zaszedł mnie od tyłu i zasłopnił oczy.
- Hej śliczna, gotowa ?
- No hej przystojniaku, jasne, że jestem. - uśmiechnęłam się do niego, rzuciliśmy sobie zachwycone spojrzenia i ruszyliśmy w stronę restauracji. Kiedy już dotarliśmy na miejsce i zajęliśmy stolik, Lou zawołał kelnera i zamówił najlepsze dania. Zaczął rozmowę.
- No, więc chciałem z tobą poważnie porozmawiać.
- Słucham...
- Chciałem wiedzieć, czy to co dzisiaj mi powiedziałaś to prawda, to że mnie kochasz ?
- Tak Louis, to jest prawda. Kiedy cię poznałam, od razu pomyślałam, że jesteś zabawny, uroczy i słodki. Tylko ty, chyba jako jedny potrfisz mnie rozśmieszyć. - Powiedziałam , mu całkiem szczerze, po policzku zaczęły spływać mi łzy. Pewnie z nadmiaru emocji.
- Rose, dobrze wiesz, że czuję do ciebie to samo i chcę czegoś więcej niż przyjaźni. Dobrze się czuję w twoim owarzystwie i nie chcę cię stracić, dlatego muszę ci coś wyznać.
Zdziwiona, pomyślałam, że może ma dziewczynę czy, Bóg wie co jeszcze.
- Słuchaj, ja jestem członkiem zespołu One Direction. Nie wiem czy słyszałaś, pewnie nie, bo słuchasz innego rodzaju muzyki, ale nie chcę mieć przed tobą tajemnic. Dlatego u ciebie powiedziałem, że mam nadzieję, że wszystko czego się o mnie dowiesz nie zmieni twoich uczuć. Mimo tego wszyst...
Przerwałam mu. Przyciągnęłam do siebie i czule pocałowałam.
- Dziękuję ... - wyszeptałam mu do ucha. - Dziękuję, że powiedziałeś mi prawdę.


Przepraszam za wszystkie błędy, jakie występują w tym opowiadaniu. Część 6 postaram się napisać jak najszybciej.  Komentujcie i oceniajcie. < 3

niedziela, 20 maja 2012


Cz. 4 Louis <3 xD 
Świat stanął dla mnie w miejscu. W tej chwili liczył się tylko on, ale jednak rozum podpowiadał mi co innego. Oderwałam się z trudem od Louiego. On o nic nie pytając zaczął mnie przepraszać. Rzuciłam mu lekki uśmiech, na znak, że nic się takiego nie stało.
- Przepraszam  Louis, bardzo cię lubię i wiem, że ty też, ale sądzę, że musimy poczekać i lepiej się poznać.
- Jasne, rozumiem. Mam nadzieję, że mimo wszystkiego czego się kiedyś o mnie dowiesz nic nie zmieni… - uśmiechnął się z odrobiną ironii.
- No pewnie. Co to ma do rzeczy. – odwzajemniłam uśmiech. – Wiesz jesteś tutaj jedyną osobą, którą znam, czuję się przy tobie, szczęśliwa i za to ci dziękuję.
Przytuliłam go, po czym zaprosiłam go na spacer po parku. Tak mijały kolejne dni w tym mieście. Codziennie spotykałam się z Louisem i coraz bardziej się do siebie zbliżaliśmy, poznając swoje nowe cechy. Zostały 3 dni, później idę do szkoły. Niestety Lou już skończył szkołę, ale obiecał mi, że będzie mnie odprowadzał pod kwaterę szkoły. Jest to szkoła prywatna, duża, boję się reakcji ludzi na mnie, zazwyczaj nie przyjmuję się ciepło nowych uczniów. A co do Louisa, tak… Mamy wiele wspólnego, ale też dużo nas dzieli, a podobno przeciwności się przyciągają, więc się o to nie martwię.
Nadszedł ten dzień. Pierwszy dzień w nowej szkole. Louis przyszedł po mnie. Czekał o 7.30 pod bramą. Wyszłam do niego i pocałowaliśmy się w policzki.
- Boisz się ? – zapytał.
- Tak. Nawet nie wiesz jak bardzo. – odpowiedziałam mu szczerze.
- Nie bój się, chodziłem tu do szkoły, nauczyciele są w porządku, a co do uczniów no niestety nie wiem, bo wyszedłem stąd dość dawno. Nie martw się dasz sobie radę, ja w ciebie wierze. – uśmiechnął się do mnie pocieszająco. Przytuliłam go.
- Dziękuję Lou. Jesteś dla mnie wszystkim. Najlepszym przyjacielem. – wyznałam, a Louis posmutniał.
- Co się stało Louis ?
- Nie nic, przecież wiesz, że chciałbym być dla ciebie kimś więcej, niż tylko przyjacielem. Rozumiem doskonale, że potrzebujesz czasu, żeby to przemyśleć, ale zrozum, że mi naprawdę na tobie zależy.
- Rozumiem to, ale …
- Tak wiem. Za krótko się znam… - wymamrotał. – Ile muszę na ciebie czekać Rose.  Dzień, tydzień, miesiąc ?
- Nie wiem. Mogę ci powiedzieć tyle, że cię kocham. – po tych słowach po policzku spłynęła mi łza. Dokładnie nie wiem czy ze szczęścia, czy z wiedzy, że nie mogę być z nim, bo to jeszcze nie pora. Lou stał wpatrzony we mnie. Nie mógł pewnie uwierzyć, że wypowiedziałam te słowa. Spojrzałam na zegarek była już za 10 ósma. Louis musimy się spieszyć za 10 minut zacznie się lekcja. Wyrwałam go najwyraźniej z intensywnych myśli. Pobiegliśmy szybko w stronę szkoły. Szczęście  było po naszej stronie, zdążyliśmy. Ja weszłam do budynku, a Louis został i poszedł w stronę wyjścia z terenu szkolnego.

Oczami Lou:

Nie wierzyłem w to co powiedziała, jednocześnie wciąż byłem wstrząśnięty tymi słowami wypowiedzianymi przez kogoś, kto sprawiał, że byłem innym człowiekiem, a oprócz tego byłem tak szczęśliwy. Poszedłem do parku, usiadłem na najbliższej, wolnej ławce i pogrążyłem się w myślach. W głowie miałem tylko Rose, prześladowała każde moje wspomnienie, tylko ile ja mam jeszcze na nią czekać ? Co mam zrobić, aby zmieniła zdanie?  Czemu nie możemy już być razem? 
Wciąż męczyły mnie te same pytania.  Na rozmyśleniach spędziłem sporo czasu. Zerknąłem na zegarek i pośpiesznie wróciłem na szkolny dworek.  Zadzwonił dzwonek na przerwę …

Chcecie cz. 5  ?  xD i Jak się podoba  ? < 3

Cz. 3 Louis . < 3  : p
Weszłam , raczej doczłapałam się, ciężkim krokiem, po schodach do swojego pokoju. Stanęłam w progu i rozejrzałam się dookoła, po czym rzuciłam się na łóżko. Leżąc na plecach uśmiechałam się do sufitu, przywołując wspomnienia z dzisiejszego dnia. Marzyłam 20 minut, nie wytrzymałam usiadłam na brzegu dużego łoża i już za chwilę biegałam, skakałam, krzyczałam, rozrzucając w pokoju różne rzeczy. Zaraz uspokoiłam się i stanęłam jak wryta wpatrując się z uśmiechem w lustro na ścianie. Odgarnęłam włosy za ucho… -Chyba się zakochałam. Nie. To niemożliwe znam go dopiero od paru godzin. O matko ! jest ze mną nie dobrze. Zaczynam gadać do siebie …
Poszłam spać i zasnęłam zadziwiająco szybko. Śnił mi się. Ten jego zniewalający uśmiech, dowcipy, śmiałam się, byłam tam taka szczęśliwa. W jego towarzystwie czułam się bezpieczna, radosna. Czułam, że nasze osoby dopełniają się. Nigdy nie wierzyłam, że istnieje pokrewieństwo dusz. Aż do teraz …
Następnego ranka wstałam wcześnie. Spojrzałam na zegar. Była 8.30. Zsunęłam się z łóżka i wsunęłam na nogi moje puchate kapciuchy. Przetarłam rękami oczy i ruszyłam zaspanym krokiem w stronę łazienki. Chwyciłam pomarańczową szczoteczkę i nałożyłam na nią miętową pastę wybielającą. W sumie nie była mi potrzebna, bo zęby miałam w miarę białe, ale … Później przemyłam twarz i rozczesałam swoje brązowe włosy. Po każdym muśnięciu szczotką gęste loki opadały na ramiona. Po zakończeniu porannej toalety, poszłam do pokoju jakoś się ubrać. Otworzyłam szafę i wpatrywałam się w moją kolekcje ciuchów. Po dłuższej chwili namysłu wybrałam białą sukienkę do kolan, kontrastującą z moją opalenizną, Następnie przyszła pora, aby zasiąść do toaletki i zrobić sobie jakiś makijaż. Postanowiłam użyć złotego cienia wymieszanego z białym. Takie połączenie powiększyło mi trochę oczy i dopasowało się do karnacji i ubrania. Nałożyłam tusz do rzęs i podkreśliłam to wszystko kredką. Później został tylko błyszczyk i gotowe. Zeszłam na dół i przygotowałam sobie śniadanie. Hym trudno się dziwić. Ojca nie było w domu. Zostawił za to kartkę. *Jak miło* - pomyślałam. Treść była taka : „ Przepraszam księżniczko, że znowu nie ma mnie w domu, ale mam  mnóstwo pracy w biurze. Dobrze o tym wiesz. Zrób sobie coś do jedzenia, na stole zostawiłem ci pieniądze jakbyś chciała sobie iść na obiad. Wrócę dzisiaj późno. Nie czekaj na mnie. Kocham Cię. Tata.”  Tak jak zawsze. Zjadłam jajecznice i kromkę chleba. Nagle w domu rozległ się mój dzwonek telefonu… Zerwałam się szybko z krzesła i pobiegłam na górę po komórkę. Na całe szczęście zdążyłam. Na ekranie wyświetlił się numer nieznany. Odebrałam.
- Tak, słucham ?
- Hej Rose. Mówiłem, że zadzwonię.
- No wiem, wiem. I co kiedy chcesz się spotkać Carrot manie ? 
Chłopak zaśmiał się.
- Choćby teraz.
- teraz? Ale… No dobra i co, gdzie pójdziemy ?
- Do parku ? Do lasku ? Na plaże ? Na…
- Mam pomysł… - przerwałam mu. – Przyjdź do mnie co ?
- Do ciebie ?
- No, a co nie chcesz ? – zapytałam zdziwiona.
- Jasne, że chcę. Nawet bardzo. Już do ciebie biegnę. – rzucił lekko, ale wychwyciłam w jego głosie nutę powagi.
- Dobrze, będę na ciebie czekać. – Powiedziałam, po czym rozłączyłam się.
15 minut później usłyszałam dzwonek do drzwi. To był on. Zeszłam na dół i otworzyłam mu, wskazując gestem, żeby wszedł do środka. Lou posłuchał się mnie i ściągnął buty, po czym zaprowadziłam go do mojego pokoju. Siedliśmy na łóżku, a ja zapytałam.
- Masz jakieś pomysły co możemy robić ? – uśmiechnęłam się uroczo, odrzucając włosy do tyłu. 
- Hym no nie wiem. Ganianego ?
Zaczęłam się śmiać.
- żartujesz sobie ? Ganianego ? Ile my mamy lat ? – pytałam, a w moich oczach rozbłysła radość. Po chwili Lou uśmiechnął się, po czym dodał.
- I właśnie to lubię. Niespodziewane akcje takie jak ta. Ganianego. Nikt inny nie spodziewałby się po ludziach takich jak my, zabawy dla dzieci, ale właśnie to jest fajne. Ja wcale nie chcę dorosnąć. – Mówił z fascynacją.
- Widzę, że z ciebie taki chłopiec… Może dam ci lalki i pobawimy się w dom ? – zaśmiałam się, patrząc mu w oczy. Z naszych twarzy zeszły uśmieszki, a w oczach rozbłysnęły iskry. Nasze głowy zaczęły powoli się do siebie zbliżać, były coraz bliżej. Chwilę później jego usta musnęły lekko moje. Potem muskanie przerodziło się w namiętne pocałunki. Moje serce biło najszybciej jak mogło, dawało mi znaki, że tego potrzebuje, chcę, ale rozum podpowiadał mi, że jest na to za wcześnie…

Cz. 4 już nie długo. Przepraszam, że na tą trzeba było tyle czekać, ale jakoś nie było czasu, żeby ją napisać. Od dzisiaj jest zmienione także dodawanie komentarzy. Mogą dodawać je wszyscy bez wyjątków. Również ci którzy nie posiadają konta Google czy konta na bloggerze. Wystarczy zmienić „Komentarz jako : Anonimowy” i gotowe… Mam nadzieję, że opowiadanie się podobało  <3 Komentujcie !! :p 

poniedziałek, 14 maja 2012

Informacjee !!!! -.-'

Hej, mamy dla was prawdopodobnie złe  informacje.
Niestety nie będziemy już dodawać tak regularnie imaginów, ale będziemy się bardzo starać, ale to bardzo, aby były jak najczęściej i nie będziemy pisać w kolejności jaką podałyśmy na grafiku , będziemy pisały o tych chłopakach, na których będziemy miały wenę i, do których ten imagin będzie pasował.: p
Naprawdę, bardzo przepraszamy wszystkich naszych Czytelników.
Możecie dodać tutaj również komentarze na temat naszego bloga, czy trzeba coś zmienić w wyglądzie, bo zaczynam się zastanawiać, czy dobrze widać tekst. ; c
A oprócz tego, jeszcze raz , bardzo, bardzo, bardzo, bardzo i to bardzo przepraszamy Was wszystkich : p < 3

                                                                                                        Ioglaa   <3    Iga i Ola . <3

cz. 2 Louis < 3  : p

Kiedy dobiegliśmy już do restauracji, Louis zaproponował mi kolacje, zgodziłam się, bo byłam bardzo głodna. Weszliśmy do środka, co było dziwne wszyscy go tam znali. Usiedliśmy do stolika, który zajął chłopak. Zawołał kelnera i zamówił najlepsze danie, napoje i zapytał, czy pozwole mu na to, aby to on zajął się dzisiejszym wieczorem. Przytaknęłam i zaczęliśmy rozmawiać.
- A, więc skąd jesteś? - zapytał Lou.
- No ja jestem. yy no już stąd. - odpowiedziałam, niezgrabnie. Chłopak zaśmiał się, a ja ujrzałam w jego oczach dziwną iskierkę radości.
- Śmieszna jesteś wiesz ? - uśmiechnął się Tomo.
- Naprawdę?  Miło mi to słyszeć. - powiedziałam z dumą.
- Proszę bardzo. Mam do ciebie jeszcze takie małe pytanie. - powiedział.
- Tak ?
Chłopak zbliżył się do mnie, objął jedną ręką,i spojrzał w oczy, a ja głośno przełknęłam ślinę.
- Wiem, że dopiero co cię poznałem, ale muszę wiedzieć jedną rzecz Rose... Czy ty ... Lubisz marchewki ?
- Co proszę ? - roześmiałam się głośno, po czym lekko szturchnęłam go w ramię.
- No, ale ja naprawdę pytam. - uśmiechnął się uroczo, ten uśmiech sparaliżował moje ciało.
- No to w takim razie, jak tak bardzo chcesz wiedzieć o mojej diecie. Tak lubię marchewki. - odwzajemniłam jego uśmiech, a za chwilę podszedł kelner i przyniósł nam spaghetti i zapalił świecę.
- Ale romantycznie, nie prawda ? - zapytał z obniżonym głosem i uniesioną brwią Louis.
- Ależ oczywiście. Aż za bardzo. - zaśmiałam się, sięgnęłam po widelec i w tym momencie nasze dłonie zetknęły się, a oczy spotkały się. Szybko odsunęliśmy nasze ręce i zaczeliśmy się śmiać.  Po skończonej kolacji, Lou  odprowadził mnie do domu i powiedział.
- Bardzo miło spędziłem dzisiejszy wieczór, mam nadzieję, że  tobie również się podobało i będziesz miała ochotę to kiedyś powtórzyć, dlatego zapytam cię o twój numer i myślę, że z chęcią go dasz takiemu przystojniakowi jak ja.
- Długą przygotowałeś sobie tą przemowę  ? - zapytałam ze śmiechem.
- No myślałem, że dasz mi jeszcze z 10 minut. - roześmiał się chłopak.
- Jak, aż tak ci na mnie zależy... - odparłam.
- No, więc jak ? Mogę liczyć na twój numer ? - uśmiechnął się zabójczo, podpierając o ścianę.
- No cóż ... Daj telefon i ci go zapiszę, "przystojniaku" - zaśmiałam się cicho, a Louis wyciągając komórkę zapytał.
- Czyli nie jestem przystojny ? - Odgarnął włosy i  ukazał swoje białe zęby.
- Jesteś , jesteś. Tylko się tak z tobą droczę... - Odpowiedziałam rzucając lekki uśmieszek.  - Dobra już mój numer, na pewno mnie znajdziesz w kontaktach, czy jeszcze czegoś chcesz zanim ...
Nie dokończyłam, bo Lou mnie pocałował. Nie mogłam w to uwierzyć, czemu on to zrobił, ale jednocześnie czułam stan euforii. Czułam, że odpływam. Niewiadomo czemu odwzajemniłam pocałunek, ale po chwili oderwałam nasze usta od siebie i powiedziałam.
- Przepraszam, ale to chyba za wcześnie.  - wbiłam swój wzrok w ziemie
- Jasne, rozumiem i to ja przepraszam za moje głupie zachowanie. jeśli pozwolisz zadzwonie do ciebie jutro i może się umówimy ?
- Nie ma problemu. - uśmiechnęłam się, po czym odeszłam.

cz. 3 postaram się dać na jutro  XD  podoba się  ? <3

sobota, 12 maja 2012


A teraz takie małe opowiadanie z imionami bohaterów. :p 
O One Direction. <3  cz. 1

Deszczowy dzień, zmiana miasta, domu, przyjaciół, szkoły. Zmiana życia. Jadę samochodem ze słuchawkami w uszach, słucham rapu. Głupio wiem ,ale podoba mi się przekaz, niektórych piosenek, Krople deszczu obijają się głośno o szyby, a ja ? Właśnie ja jestem Rose. Rose Dalls, dziewczyna z małego miasta, dzielnicy, liczyło się dla mnie życie podwórkowe. Z kolegami i koleżankami potrafiłam całymi dniami  siedzieć na dworze i grać w piłkę. Chłopczyca… Tak wiem ciekawa ze mnie postać. Mogę dodać tyle, że mam 16 lat i za 2 tygodnie idę do nowej szkoły. Czeka mnie jeszcze długa droga, zanim rzucę się na łóżko i dam porwać emocjom, odpłynąć …  Przyjaciele pewnie szybko o mnie zapomną. Po policzku spłynęła mi łza.
- Wszystko w porządku ? – zapytał Ojciec, a ty wyciągnęłaś słuchawkę i odpowiedziałaś.
- Taa, nie przejmuj się mną… Jedź trochę szybciej jak możesz…
Ojciec … Ronn Dalls. Pracoholik, zaniedbał mnie, kiedy opuściła nas mama. Zmarła na raka rok temu. Nie miał mi już kto doradzić co założyć na dyskotekę, na randkę, co zrobić kiedy coś pójdzie nie tak… Tęsknie za nią. Spojrzałam na mocno zachmurzone niebo, włożyłam drugą słuchawkę i pogłośniłam muzykę. Kiedy dojeżdżaliśmy już do domu, po drodze zauważyłam moją przyszłą szkołę. Coś ścisnęło mój żołądek  *to pewnie nerwy* pomyślałam, bo przecież nie strach. Ja się przecież nie boję.
Jesteśmy już przed nowym mieszkaniem. Duża posesja, 2 piętrowy dom a naokoło niego rosną ulubione kwiaty mamy – róże, to właśnie dlatego nazywam się Rose…
- Idź na górę się rozpakuj- rzekł do mnie ojciec.
Weszłam na górę długimi schodami i ujrzałam drzwi z wygrawerowanym  napisem „Rose”. Otworzyłam je i przekroczyłam futrynę kładąc walizki na łóżko, które znajdowało się obok. Przyjrzałam się swojej twarzy w lustrze, po czym zaczęłam układać swoje rzeczy na półkach. 2 godziny spędziłam na rozpakowywaniu ubrań i książek. Bardzo lubię czytać, szczególnie książki o przygodach, młodzieżowe, albo o wampirach. Usłyszałam z dołu jak ojciec z kimś gada, był to kobiecy głos, wyszłam z pokoju i zerknęłam zza balustrady w dół. Zobaczyłam śliczną blondynkę, młodszą od niego, miała zielone oczy i długie nogi. Pocałowała mojego starszego w policzek i łapiąc go za rękę zaprowadziła do salonu. Byłam oszołomiona, znalazł sobie inną. Jak on mógł to zrobić, przecież mama. Ona,  dopiero co ją straciliśmy, a on już sobie kogoś znalazł. Ładnie… Zbiegłam na dół i zaczęłam wrzeszczeć.
- Co ty robisz ? Kto to jest ?!! Jak ty w ogóle możesz ?
- O co ci chodzi Rose. ?  
- Co ja robie ? Co ty sobie myślisz, że jak mama odeszła to możesz sobie pozwalać na …
Nie dokończyłam bo przerwał mi ojciec.
- Tak. Mogę sobie pozwalać, ale to nie jest moja nowa dziewczyna tylko moja siostra. Twoja ciocia, przyleciała właśnie z Nowego Yorku, bo bardzo chciała cię poznać.
- Witaj Rose. – Uśmiechnęła się ciepło.
- Yyy, dzień dobry. – odpowiedziałam zawstydzona, wyszłam na taką idiotkę przed własną ciotką.
-  Przepraszam , za moje zachowanie. – powiedziałam nieśmiało.
- Nic nie szkodzi. Rozumiem jesteś załamana po stracie mamy. Wiem, że bardzo ci ciężko. A tak w ogóle jestem Sarah Suna  – powiedziała ciocia podając mi rękę.
- Miło mi. – odpowiedziałam, odwzajemniając uścisk dłoni.
Rozmawialiśmy do wieczora, zjadłam kolacje i poszłam spać. Każdy dzień wydawał się tu inny, czułam się tu odosobniona. Nikogo tu nie znałam. Postanowiłam wyjść na miasto i porozglądać się trochę, zapoznać z okolicami. Ubrałam swój płaszczyk, ulubione adidasy, przeczesałam palcami włosy i wyszłam z domu. Szłam chodnikiem nucąc jakąś piosenkę, kiedy zobaczyłam, że na niebo naszła ogromna, czarna chmura, a na mnie zaczęły spadać duże krople deszczu. *No bardzo fajną tu pogodę mają* pomyślałam i zaczęłam szybko biec. Stawiałaś większy krok za krokiem, kiedy wpadł na mnie jakiś chłopak. Upadłam na ziemie z hukiem i podniosłam wzrok na nastolatka w okularach przeciwsłonecznych. Jasnobrązowe włosy, zwykłe ciuchy, zadbany i szelki ? *co szelki ? kto teraz nosi szelki? * Zadałam sobie to pytanie w głowie. Chłopak podał mi rękę pomagając wstać. Staliśmy naprzeciwko siebie przez 5 minut i nic nie mówiliśmy. W końcu młodzieniec otwierając usta wyrzęził
- Jestem Louis Tomlinson. Miło mi.
- Louis… Nietypowe imię- powiedziałam. – Jestem Rose Dalls. – Przedstawiłam się.
- Może pójdziemy gdzieś usiąść i przeczekamy tą burzę co ? – zaproponował nieśmiało.
- No, tylko jest taki mały problem. Dopiero co się tu wprowadziłam i nie znam tutejszych miejsc. – wyznałaś.
- Nie szkodzi. Zdaj się na twojego dzisiejszego Supermana. – uśmiechnął się, po czym łapiąc mnie za rękę pobiegliśmy się schować przed deszczem.


Może być takie  ? : )) <3

czwartek, 10 maja 2012

Harry cz. 2

Chciałaś właśnie wrócić do domu, gdy zobaczyłaś dwoje ludzi pod kinem. Bujne loki chłopaka wydawały ci się znajome. To nie.. to nie może być ...
- Harry?! - krzyknęłaś, a twój chłopak odwrócił się szybko od dziewczyny, którą przed chwilą przytulał.
- (T.I) to nie tak jak myślisz. My tylko .. - próbował się wytłumaczyć Styles.
- Nie ! Nie chcę słuchać twoich głupich wyjaśnień ! Trzeba mi było wcześniej powiedzieć, że nadal pociąga cię twoja była. Z nami koniec. Nie mogę być z kimś kto mnie okłamuje. - powiedziałaś przez łzy i uciekłaś w stronę domu. Słyszałaś jak Hazza próbuje cię dogonić, ale nie udało mu się. Przyszłaś do domu, rzuciłaś się na łóżko i zaniosłaś się płaczem. Nagle poczułaś straszliwie nudności i czym prędzej pobiegłaś do łazienki. Kiedy już zwymiotowałaś zaczęła cię boleć głowa. Szybko wykręciłaś numer przyjaciółki mówiąc, żeby jak najszybciej do ciebie przyszła, a po drodze kupiła test ciążowy. Nie czekając na odpowiedź rozłączyłaś się i czekałaś na przyjście kumpeli. Po kilku minutach przyszła i podała ci test. Wzięłaś go, przeczytałaś instrukcję i ruszyłaś do łazienki. Oczekiwałaś najgorszego, bo jak tu sobie poradzić z dzieckiem w takiej sytuacji. Tak jak się spodziewałaś, wynik wyszedł pozytywnie. Wyszłaś z łazienki i rzuciłaś się w ramiona przyjaciółki, opowiadając jej co się stało. Kiedy skończyłaś, kumpela pocieszała cię mówiąc, że wszystko się jakoś ułoży. Byłaś bardzo zmęczona, więc przeprosiłaś pocieszycielkę i położyłaś się spać. Godzinę później do domu wrócił Harry. Zobaczył cię śpiącą, więc nie chcąc cię budzić, poszedł do łazienki i zobaczył leżący tam test ciążowy. Podniósł go i wynik, który się tam znajdował, wskazywał na to, że będzie tatusiem ! Nie mogł powstrzymać okrzyku radości i tym właśnie cię obudził. Usiadłaś na łóżku przecierając oczy, gdy z toalety wybiegł podekscytowany Hazza i przytulił cię.
- Jesteś w ciąży ?! Nie mogę uwierzyć w to, że zostanę ojcem !
- Tak jestem, ale sama wychowam to dziecko, bo ty pewnie wolisz Caroline.
- Co?! To wszystko nie tak. Ona pomagała mi przygotować niespodziankę dla ciebie. Napisała mi wczoraj smsa, żebyśmy się dzisiaj spotkali w kinie i zarezerwowali salę. Razem z nią  wymyśliłem, że moglibyśmy oglądnąć, na który tak chciałaś pójść. Załatwiłem, że sala będzie pusta i cała przystrojona świecami. Wtedy kiedy przytulałem Caroline, chciałem jej tylko podziękować za to, że mi pomogła to wszystko zorganizować. Seans jest jeszcze aktualny przez 2 godziny. Idziemy uczcić ten wspaniały dzień ? - spytał najcudowniejszy chłopak na świecie.
Pocałowałaś chłopaka namiętnie i powiedziałaś:
- Dziękuję. Byłam taka głupia, że mogłam cię stracić. Idiotka ze mnie.
- Taką właśnie cię kocham - odparł słodziak i poszliście do kina.

Bawiliście się świetnie, a 9 miesięcy później urodził wam się synek, którego nazwaliście Louis. xD
Podobało się ? <3 Pozdrawiam :p

środa, 9 maja 2012

Bardzo przepraszam, że tak późno, ale nie maiłam czasu dodać xD

Zbliż się dzień twoich urodzin. Masz nadzieję, że twój chłopak przygotuje coś specjalnego. Siedzicie sobie właśnie przed telewizorem, gdy nagle Hazza powiedział:
- Idę do toalety, zaraz wracam.
Kiedy słodziak wyszedł, zawibrował jego telefon leżący na stole. Dostał wiadomość i niechcący przeczytałaś, że to od Caroline. Byłaś strasznie ciekawa co napisała, ale szanowałaś prywatność Harrego i powstrzymałaś się.
Kiedy chłopak wrócił i spostrzegł telefon, wziął go i przeczytał smsa. uśmiechając się. Byłaś prawie pewna, że cię zdradza, ale wolałaś nic nie mówić, żeby nie wyjść na idiotkę, gdy okaże się, że to nie jest tak jak myślisz. Następnego dnia ( dzień urodzin ), Hazza wyszedł mówiąc, że idzie do Loiusa. Wiedziałaś, że na pewno idzie się spotkać ze swoją byłą - Flack. Minęło pół godziny, więc postanowiłaś sprawdzić swojego chłopaka. Kiedy dotarłaś na miejsce i powiedziałaś przyjacielowi w jakiej przyszłaś sprawie, Loui wydawał się zdziwiony.
- Harry u mnie ? Nie.. coś ci się pomyliło.
- Ok. Dzięki za informację. - odpowiedziałaś i pocałowałaś go w policzek.
Teraz już miałaś pewność, że Harry cię zdradza. Chciałaś właśnie wrócić do domu, gdy ....

cz. 2 jutro ( wem, że jest dzień Lou, ale o nim tez coś dodam) xD

wtorek, 8 maja 2012

Teraz mała zmiana xD

Proszę o wyrozumiałość, bo dodam imagina o Niall'u , choć jest dzień Zayna, ale za to wczoraj późną nocą dodałam już o Maliku , więc taki mały rewanżyk . Przepraszam xD  xxxx
A oto on :


Jesteś z Niall'em świeżo po ślubie. Kupiliście dom, umeblowaliście go i urządziliście cudowny ogród. Było tam wszystko czego pragnęliście. Noc poślubną spędziliście, miło, romantycznie, ale nie ukrywaliście tego, że nawzajem bardzo siebie pragniecie. upojne chwile ze świeżo upieczonym mężem. *Czego mi więcej potrzeba do szczęścia* pomyślałaś. Następnego dnia rano obudziłaś się wczśniej, spojrzałaś na swojego mężulka i delikatnie naznaczyłaś go pocałunkiem w policzek, zauważyłaś tylko, że chłopak uśmiechnął się przez sen. Zeszłaś na dół po skręcanych schodach, po drodze zaszłaś do łazienki i ze strachem zerknęłaś na duże lusterko na ścianie.
- NIe jest tak źle. - powiedziałaś do siebie.
No w końcu doszłaś do kuchni, nastawiłaś pełen czajnik wody i zaczęłaś szykować produkty na śniadanie.
-Tak , jajka, bekon, chleb tostowy, ser , szynka, ketchap... Co by tu jeszcze. A tak już wiem ogórki kiszone.
Nagrzałaś patelnie i rozbiłaś na nią jajka. W tosterze już  skwierczały świeże kromki chleba, reszta czekała na swoją kolej, gdy nagle przyszedł Niall. Podszedł do ciebie niezdranym, zaspanym krokiem obiął cię w pasie, po czym czule pocałował.
- Witam, żono. - uśmiechnął się zachłańczo.
- No dzień dobry mój kochany mężu. Jak się spało ?
- Nigdy lepiej mi się nie spało, pewnie dlatego, że nigdy nie było cię obok mnie.
- Jasne, jasne. To przez to nowe łóżko. - zaśmiałaś się.
-  Nie. - powiedział i przyciągnął cię do siebie łącząc wasze usta w jedość.  Zatopiłaś się w marzeniach, rozkosz opanowała twoje ciało , kiedy nagle krzyknęłaś.
- Jezuu , śniadanie !!!
- Ratujmy je szybko, proooszę. Ono nie może tak po prostu odejść.  ! - Krzyczał chłopak razem z tobą, po czym zaczęliście się głośno śmiać. Zamieszałaś jajecznice, i przygotowałaś nowe tosty, zalałaś kawę i usiadłaś z małżonkiem przy stole. Nialler włączył telewizor i zajadając się chlebem, oglądał kanał sportowy. Piłaś swoją kawę, ale twój spokój przerwało coś w stylu.
- GOOOOOOOL !!!!!!
Wylałaś na siebie, gorący napój, na szczęście nic ci się nie stało. Niall podbiegł do ciebie klęknął na kolana i z przerażeniem zapytał.
- Jezu nic ci się nie stało?  Jesteś cała ? Boli cię coś, piecze ?
- Nie spokojnie, już dobrze. Nic mi nie jest.
- Całe szczęście, ale jesteś cała w kawie może pomogę ci się tego pozbyć ? - spytał unosząc brew i zaczął delikatnie całować cię po brzuchu. Zaśmiałaś się, czym dałaś mu znać, że ten pomysł ci się podoba. Nialler pozbył się twojej bluzki, wziął cię na ręce i pobiegł schodamy na górę.
- Niall, a jedzenie. ? - spytałaś.
- Jedzenie nie zając, nie ucieknie. - powiedział, a ty wybuchnęłaś jeszcze większym śmiechem.
Po kilku dniach, coś zaczęło się z tobą dziać, poszłaś do lekarza i skarżyłaś się na złe samopoczucie i zawrotu głowy. Po wyjściu z gabinetu w twoich oczach ujawniły się łzy. Twój mąż siedział zmartwiony na ławce w korytarzu. Podbiegł do ciebie i zapytał.
- Kochanie co ci jest ? wiadomo już ?
- Yyy , tak jakby.
- To znaczy ? - spytał ze strachem.
- Ja ... Niall , ja jestem w ciąży. - Wyznałaś. Oszołomiony chłopak patrzył na ciebie z otwartą buzią, a po chwili dodał.
 - Co ?? Naprawdę ?  Jezu nawet nie wiesz jak się cieszę. Jej. Będę tatą... Ludzie będę tatą , ojcem będę nooo !!!  - krzyczał uradowany irlandczyk.  Uśmiechnęłaś się, po czym rzuciłaś mu się w ramiona i szepnęłaś.
- Nawet nie wiesz jak bardzo to ja się cieszę na to jak zareagowałeś. -  odsunęłaś się i namiętnie go pocałowałaś, a on czując, że życie jest w końcu takie jakie chciałby mieć zabrał cię na wielkie, przepyszne lody xD

Od tamtej pory jesteście szczęśliwym małżeństwem i razem wychowujecie synka Garred'a.



Mam nadzieję, że za bardzo tego nie zepsułam. : p < 3 Komentujcie !!

poniedziałek, 7 maja 2012

Coś o Zaynie ... Dla Natalki Panczyszyn < 33

No wiem, trochę głupi, ale weny nie miałam ... : p xD



Czerwiec 2012 roku, w twoim mieście nadeszła fala, która ogarnęła wszystkie nastolatki. Mianowicie nazywa się One Direction. Zostało około 2 tygonie do zakończenia szkoły, w końcu możesz odpocząć. Rodzice proponują wyjazd do Londynu. Koleżanki zazdrościły ci takiej szansy. Ciągle mówiły o swoich ulubieńcach, " ja ich kocham" ,  " o boże a co by było, gdyby...", wymyślały różne hipotezy. Nie wiedziałaś co one w nich widzą, jak można kochać ludzi ze względu na ich wygląd. Później wszystko się zmieniło...
Nadszedł dzień pożegnania, rozdanie świadectw, wspomnienia z roku szkolnego, łzy twoich przyjaciółek, nawet tobie po policzku spłynęło pare łez. Przyszłaś do domu i zaczęłaś dopakowywać jeszcze najpotrzebniejsze rzeczy. Z góry usłyszałaś otwierające się drzwi, to była twoja mama, krzyknęła
- Kochanie, jesteś już gotowa ? Taksówka czeka.
- Tak, mamo już schodzę. - odpowiedziałaś ,  pośmiesznie zapinając zamek walizki wzięłaś w rękę płaszczyk i zbiegłaś na dół. Gdy dotarliście na lotnisko i stanęliście w bramce, raczej kolejce do samolotu, zapytałaś mamy.
- Myślisz, że on o mnie pamięta ?
- Tato ? Oczywiście, dla niego zawsze jesteś najważniejsza. Dobrze wiesz, że musi pracować w Londynie.  Dobrze mu płacą.  - po czym zaczęła śmiać się na głos.
- Mamo ! - wycedziłaś przez zęby, rozglądając się czy nikt nie patrzy.
- Mamo! Przestań. - powtórzyłaś.
- Oj, przepraszam. Czy ktoś z twoich znajomych mnie widział ?  - powiedziała ze skruchą, po czym zrobiła swoją sławną minę bezdomnego psa.
- Dobra, nie ważne, ale przestań już.  Czasami zastanawiam się kto tu jest dorosły. - przewróciłaś oczami i ruszyłaś się w sronę zmniejszającej się kolejki.  *Jeeest, w końcu my* pomyślałaś. Nadeszło sprawdzanie, paszporty , ukryte rzeczy. No, ale jakoś to przetrwałaś.  Weszłyście po schodkach do podniebnej, blaszaneej maszyny i zajełaś miejsce.
Mama pozwoliła ci usiąść samej, bo wiedziała, że nie chcesz, żeby zrobiła ci siary. Siadłaś w ostatnim rzędzie 1 klasy, a twoja mama poszła gdzieś do przodu. Wsadziłaś słuchawki w uszy i włączyłaś piosenki z listy odwarzania. Leciały nuty z typu dupstep, techno i hardstyle. Już po chwili zaczęły ci się zamykać oczy, spałaś koło 1,5 godz. i obudziłaś się na czyimś ramieniu. Podniosłaś się jak oparzona i zaczęłaś przepraszać.
- Oj, nic się nie stało. Nie denerwuj się. - uśmiechnął się młodzik.
Kogoś ci on przypominał, ale do końca nie wiedziałaś kogo. Nadszedł czas lądowania, znalazłaś mamę i pojechałyście lońdyńską taksówką do domu , w którym już czekał na was tata.
- Tataa !!! - Krzyknęłaś uradowana.
- Moja mała księżniczka, już jest. - odpowiedział.
- No już nie taka mała. - zaśmiałaś się cicho, po czym jeszcze mocniej go przytuliłaś.
- Dobra rozpakujcie się i zawiozę (T.I) na zakupy. A z tobą (I.T. M) napiję się kawy i pójdziemy na jakiś obiad.
Poszłaś szybko do swojego pokoju i zaczęłaś wyciągać po kolei wszystkie swoje ciuchy. Przebrałaś się tak, aby nie było ci za gorąco i podeszłaś do ojca.
- Jestem gotowa na szał zakupów.- zaczęłaś.
- Dobra, mała jedziemy.
Zeszliście długimi i krętymi schodami na parking, gdzie stało auto twojego taty. Proszę i o to pierwszy raz byłaś na zakupach w Londynie.
- Wszystkie sklepy stoją dla ciebie otworem.- powiedział tato, podając ci swoją kartę kredytową.
- Naprawdę  ?  Jejuu tato.  Dziękuję , kocham cię. - Przytuliłaś go, po czym odeszłaś w stronę  pierwszego lepszego sklepu z ubraniami. Weszłaś tam i zaczęłaś rozglądać się między wieszakami. Nazbierałaś sobie bluzki , spodnie, spódniczki, topy, buty z wystawy i ruszyłaś do przymierzalni. Dochodziłaś do kabiny , gdy nagle poczułaś przeszywający ból czaszki. Podbiegł do ciebie chłopak o ciemnej karnacji, oczach i włosach, w uszach tkwiły mu 2 kolczyki. Spojrzałaś na jego twarz, a on uśmiechnął się do ciebie i powiedział.
- Nic ci nie jest ? Naprawdę nie chciałem cię uderzyć tymi drzwiami. Przepraszam najmocniej. - Spojrzał na ciebie słodko, a ty odpowiedziałaś.
- Nie, nic mi nie jest, dzięki za troskę.
Pomógł ci wstać, ale ty lekko wirując upadłaś na niego.
- Przepraszam, chyba muszę chwilę posiedzieć.
- Nic się nie stało. - Zaśmiał się chłopak, a ty zauważyłaś jak natychmiastowo rozprominiła mu się buzia. Odwzajemniłaś uśmiech i zaproponowałaś, żeby wspólnie usiąść i napić się wody. Wstaliście, wspólnie się podpierając i poszliście na blisko stojące pufy. Rozmawialiście około 2 godzin. Śmialiście się , gdy nagle coś do ciebie dotarło.
- O matko ty jesteś... Zayn Melik. - ściszyłaś głos.
Chłopak zaśmiał się głośniej.
- Tak jestem Zayn Malik.
- A tak przepraszam. Malik . - powiedziałaś zawstydzona.
Widocznie spodobało mu się to, bo zbliżył się do ciebie i lekko obiął ręką.
- Co, co ty robisz ? - wyjąkałaś się .
- Przepraszam, ale ja też chcę mieć coś z tego dnia. - powiedział nie zmniejszając ani o milimetr uśmiechu z twarzy.
- Jasne, co ci da objęcie mnie jedną ręką ? - spytałaś.
- Hymm masz racje. Jedną nic mi to nie da. - uśmiechnął się chłopak szerzej, zbliżył się jeszcze bardziej i mocno cię przytulił.
- Przepraszam, ale ja chyba muszę już iść. - powiedziałaś nieśmiało.
- Już ? dlaczego?  to prze ze mnie. przepraszam, już nie będę tylko proszę cię zostań ze mną.
- Nie to nie przez ciebie. Muszę po prostu już iść.
- Spotkamy się jeszcze ? - spytał.
- Hyy.. Jutro o 15 w centrum ?
- Jasne, będę na pewno . - Powiedział dumny z siebie seksiak.
Obróciłaś się i wyszłaś ze sklepu. Nie zdążyłaś dojść do przejścia dla pieszych, gdy usłyszałaś wołanie.
- Ej zaczekaj chwilę. Proszę.
Odwróciłaś się i spojrzałaś za siebie. Zobaczyłaś Zayn'a
- Poczekaj. - wysapał ze zmęczniem. - Jak masz na imię piękna ?
- (T.I) - zaśmiałaś się. I co mój numer też chcesz ?
- No, rozgryzłaś mnie. - Kąciki jego ust zaczęły się lekko podnosić.
- Dobra , masz. - Powiedziałaś, podając mu wizytówkę, którą wzięłaś na wszelki wypadek z domu z twojego miasta.
- Dziękuję, śliczna. - odpowiedział, całując cię czule w policzek.
- Dobrze, lepiej już idź, spotkamy się jutro.  - powiedziałaś wyraźnie podekscytowana.
Poszłaś pośpiesznym krokiem, gdzie zniknęłaś w nadchodzącym mroku. Doszłaś cała i zdrowa, otworzyłaś drzwi, nadal nie wierząc we własne szczęście. Dowiedziałaś się właśnie co czują wszystkie fanki jak ich widzą, wiedziałaś, bo poczułaś to do młodego pakistańczyka. Poszłaś na góre do swojego pokoju i połozyłaś się na łóżku, uśmiechając się do sufitu. Marzyłaś o jutrzejszym dniu, wymyślałaś różne wersje wydarzeń, co może się zdarzyć. Zatonęłaś w morzu własnych myśli, a już po chwili zasnęłaś. Następnego ranka, obudziłaś się wcześnie. Zjadłaś kanapkę i napiłaś się małek kawy. Zamieniłaś kilka zdań z mamą, powiedziałaś, że chcesz wyjść, bo w końcu zaczynasz być szczęśliwa, przez chłopaka. Pocałowałaś ją w policzek i pobiegłaś przebierać swoją szafę. Na ten dzień wybrałaś krótkie spodenki, bluzkę z małym dekoldem i trampki. Makijaż wyróżnił twoje oczy, a włosy spuściłaś, żeby lekko opadały ci na ramiona. Dochodziła 15:00. Wzięłaś telefon do kieszeni i wyszłaś z domu. Byłaś  w centrum i od tyłu zaszedł cię mulat, w którym najbardziej kochałaś uśmiech.
- Cześć piękna. - powitał cię buziakiem w polik.
- No witam, przystojniaku.  - uśmiechnęłaś się.
- No chodź, zabieram cię na wycieczkę po mieście. - powiedział, podając ci dłoń. Chwyciłaś go  mocno i pobiegliście w stronę parku,a tam bawiliście się jak para małych dzieci. Czas leciał bardzo szybko. Usiedliście pod drzewem wiśni i oboje zmęczeni, wymieniliście radosne spojrzenie, wybuchnęliśice śmiechem, a wtedy on zbliżył się do ciebie i namiętbnie cię pocałował, chwyciłaś jego głowę przeczesując palcami jego włosy.  Zayn oderwał się od ciebie po czym powiedział.
- Znamy się tak, krótko, ale wiem jedno, że nie umiem bez ciebie żyć, i to jak bardzo cię kocham .
- Ja nie wierze w to co powiem, ale też zaczynam coś do ciebie czuć. - uśmiechnęłaś się do niego, po czym rzuciłaś i zaczęłaś całować.



Dziś jesteście już małżeństwem i macie synka imiem Garry i oczekujecie córeczki Melissy.


Mam nadzieję, że się podoba : p <3  xx
Spotykasz się z Zaynem od kilku miesięcy i jesteście szczęśliwi. Nawet teraz trudno ci uwierzyć w to, że ty, zwyczajna fanka One Direction, chodzisz z Zaynem Malikiem. Niestety pewne wydarzenie, nieco zepsuło wasz związek...
Tego pamiętnego dnia rano...
Siedzieliście sobie z Malikiem przed telewizorem, gdy przyszedł sąsiad i wręczył nam pocztę, ponieważ znowu ją pomylili. Był to list do twojego chłopaka, z domu. Słodziak uradowany, szybo otworzył list i przeczytał. Z każdym zdaniem jego mina bledła, a radość, gdzieś znikała. Nagle rzucił list na podłogę i ukrył twarz w dłoniach. Zaniepokojona, usiadłaś obok niego, objęłaś go i spytałaś szeptem;
- Co się stało?
Zayn wskazał ci list, a ty drżącymi rękami wzięłaś go i powoli zaczęłaś czytać. List oznajmiał, iż mama Zayn'a- nie żyje. Położyłaś kartkę na stole i przytulona do chłopaka, płakałaś razem z nim. Wieczorem, zmęczona i wyczerpana, pocałowałaś Malika w policzek i poszłaś się położyć. Rano, gdy się obudziłaś, zobaczyłaś swojego chłopka z walizkami w ręku.
- Muszę wyjechać. - oznajmił.- Ojciec nie poradzi sobie beze mnie i trzeba też przygotować pogrzeb.
- No to jadę z tobą. - powiedziałaś bez zastanowienia.
- Nie, wolę cię w to nie mieszać. Zostań w domu i przyleć jak już wszystko będzie gotowe. - powiedział ze smutkiem, pocałował cię i wyszedł.
Te kilka dni mijały wolno, a gdy nadszedł dzień pogrzebu, wsiadłaś w samolot i 3 godziny później byłaś już na miejscu. Witając się z gośćmi i składając kondolencje najbliższej rodzinie, cały czas szukałaś Zayn'a. Kiedy go znalazłaś i popatrzyłaś na jego twarz, zauważyłaś, że ma opuchnięte oczy. Mimo tego, uśmiechnął się do ciebie, a przynajmniej próbował, wziął cię za rękę i poszliście na ceremonie. Przez cały pogrzeb, Malik był nieobecny. Błądził wzrokiem po gościach, w ogóle się nie ruszał, nic nie mówił. Bolało cię serce jak na niego patrzyłaś. Podczas pobytu u ojca chłopaka, Malik zachowywał się podobnie. pewnego dnia, kiedy siedział samotnie na tarasie, nie wytrzymałaś. Zrobiłaś mu herbaty i poszłaś do niego.
- Pogadamy? - spytałaś cicho.
- Jak chcesz ..
- Rozumiem, że przeżywasz to co się zdarzyło i nawet nie umiem sobie wyobrazić jak bardzo cierpisz, ale nie możesz tak siedzieć do końca życia. Twoja mama na pewno nie chciałaby ..
- A co ty wiesz co chciałaby moja matka ?! - krzyknął chłopak p[odrywając się na nogi - Ona umarła ! To była najważniejsza osoba w moim życiu, a ja ją straciłem. Nic nie wiesz o stracie i cierpieniu, bo tobie zawsze wszystko się układało. Nie mam ochoty z tobą rozmawiać, ani na ciebie patrzeć. Wynoś się stąd !
Oszołomiona, wstałaś powoli i ruszyłaś w stronę pokoju. Położyłaś się na łóżku i zaniosłaś się donośnym płaczem. Jak on mógł tak powiedzieć? Miałaś dosyć jego humorów. Kochałaś go, ale nie mogłaś tak żyć. Wstałaś, spakowałaś swoje rzeczy i po prostu wyszłaś. Miałaś nadzieję, że o nim zapomnisz, ale za dużo dla ciebie znaczył. W samolocie napisałaś mu sms'a : " Ja nie mogę tak dłużej zyć. Rozumiem, że straciłeś matkę, ale ja też mam uczucia. Myślę, że czas się rozstać, skoro będąc ze sobą, nawet nie rozmawiamy ... ".
Zamieszkałaś u rodziców, spotykałaś się z przyjaciółmi, ale nie mogłaś o nim zapomnieć. Wieczorami zawsze przypominało ci się jak było wam dobrze.
Któregoś dnia, zadzwonił ktoś do drzwi. Kiedy je otworzyłaś stał w nich Zayn z kwiatami i łzami, ściekającymi po policzkach.
- Wybacz mi. Byłem głupkiem. Nie pozbierałem się jeszcze po śmierci matki, a nagle straciłem drugą najważniejszą osobę w moim życiu. Kocham cię i nie mogę bez ciebie żyć. - powiedział przez łzy.
Wpuściłaś go do środka i powiedziałaś:
- Mnie to naprawdę zabolało. Też cię kocham Zayn, ale pomyśl tez czasem o mnie.
- Od dzisiaj będę myślał tylko o tobie jeżeli za mnie wyjdziesz -powiedział, klękając i wyciągając pierścionek.
Zaniemówiłaś z wrażenia, ale udało ci się pokiwać głową na tak ..

Teraz jesteście szczęśliwi i zawsze myślicie tylko o sobie <3 <3 <3 <3

niedziela, 6 maja 2012

Hazza ...

Spotykasz się z Harrym od roku. Na początku układało się wam bardzo dobrze, lecz później wszystko, zaczęło się sypać. Mianowicie popadłaś w długi, a to wszystko przez pociąg do narkotyków. Pewnego razu, około 21.00, wpadłaś do domu swojego chłopaka, strasznie naćpana. Ledwo trzymałaś się na nogach, a Hazza nie mógł na ciebie patrzeć. Nie potrafił zrozumieć dlaczego to robisz, przecież rodziców masz w porządku, z przyjaciółmi tez nie było najgorzej... Kiedy juz po raz 3, biegłaś w stronę łazienki, " kudłatek" zaparzył ci mięty i kazał usiąść na sofie obok niego. Złapał cię za rękę i zapytał:
- Co się z tobą, do cholery dzieje ?! Chcesz sie kompletnie wyniszczyć ? Po co ty to robisz ?
- A od kiedy to cię obchodzi moje zdrowie ?
- Od zawsze. Ty chyba nie wiesz jak bardzo mi na tobie zależy.- dodał zapłakany Harry.
-Tak jasne. Dobra skończ już, bo źle się czuje.
- To ty skończ z ćpaniem, albo ja skończę z tobą. - wyjąkał cicho.
- Nie zrobisz tego ! - krzyknęłaś.
- Owszem zrobię, nawet można powiedzieć, że już to zrobiłem - powiedział chłopak i odwrócił wzrok w strone ściany. Po czym dodał:- Zostaniesz tu na noc, a jutro wrócisz do siebie.
 -Jeżeli naprawdę tego chcesz to dobrze, zrobię tak jak zechcesz, ale wiedz, że cię kocham, a z ćpaniem nie jest tak łatwo skończyć. -powiedziałaś i poszłaś na górę, położyć się.Gdy rano, Hazza otworzył oczy, zobaczył na twoim łóżku, małą karteczkę z napisem : " Kocham cię i nigby o tobie nie zapomnę. Przepraszam za wszystko. (T.I)." Loczek rozpłakał się jak małe dziecko, ale wiedział, że i tak musi o tobie zapomnieć. Po 2 tygodniach siedzenia w domu, ktoś zadzwonił do jego drzwi. To byłaś ty, trzeźwa.
- Nie jesteś naćpana .. - zaczął Harry.
- Tak dokładnie to już od 12 dni nic nie ćpałam i nie piłam. Po naszej kłótni, yy.. to znaczy rozstaniu - poprawiłaś się - zapisałam się na odwyk.Chciałam, żebyś o tym wiedział.
Chłopak podbiegł do ciebie i mocno cię przytulił, szepcząc ci do ucha:
- Wiedziałem, że ci się uda. Cały czas w to wierzyłem.- Po czym namiętnie cię pocałował.

Teraz jesteście szczęśliwą parą i staracie się o dziecko, a co najważniejsze, z twojego życia zniknęły wszelkiego rodzaju używki. <3<3

Sorry, że tak późno, ale jakoś pracowita ta niedziela :p

piątek, 4 maja 2012

Ostry kąsek dla Natalki < 333 xD


Hazza ze specjalną dedykacją dla Natalie Szatraj < 333 .

Jesteś z Harrym, już 2 lata, dziś jest wasza rocznica związku, więc słodziak przygotował niespodziankę na plaży. Pogoda była piękna i humor ci dopisywał, po prostu wiedziałaś, że ten dzień będzie udany, ale jeszcze, wtedy nie wiedziałaś jak bardzo. Byliście umówieni na 18.00. Miałaś jeszcze godzinę, a więc szybkim krokiem ruszyłaś w stronę szafy. Na dworze był upał. Wybrałaś na wieczór zwiewną sukienkę koloru czerwonego, która idealnie do ciebie pasowała, włosy spięłaś w wysoki kok, dobrałaś odpowiednią biżuterię i nałożyłaś lekki makijaż, po czym wyszłaś z domu. Gdy znalazłaś się już na plaży, zaczęłaś szukać Hazzy, znalazłaś go siedzącego na pomoście. Podeszłaś do niego i zachwyciłaś się tym co zrobił loczek.  Obok ujrzałaś koc, butelkę schłodzonego szampana, a wokoło porozsypywane były płatki czerwonych róż. Łza zakręciła ci się w oku . Wzruszona staraniami ukochanego rzuciłaś mu się na szyję. Chłopak uścisnął cię na przywitanie i powiedział:
- Tak ja też się cieszę, że cię widzę. Dziś wyglądasz zniewalająco. – dodał .
- Dziękuję, ty również wyglądasz niczego sobie.  – zaśmiałaś się cicho.
Harry wziął cię za rękę i usiedliście na rozłożonym kocu. Hazza zapytał .
- Czy mogę zaproponować pani lampkę szampana? – uśmiechnął się uroczo.
- Ależ oczywiście, z chęcią skorzystam. – Odwzajemniłaś jego uśmiech, a już po chwili tarzaliście się po ziemi ze śmiechu.  Z każda minutą szampana było coraz mniej. Świat wydawał wam się piękniejszy kiedy byliście razem, nawet czas wolniej płynął. Postanowiliście wybrać się na mały spacer, więc trzymając się za ręce szliście brzegiem morza. Morskie fale burzliwie błąkały się między skałami, a zachodzące złote słońce , swoimi promieniami rozświetlało wasze twarze. Brązowowłosy przystojniak zatrzymał cię i czułym gestem objął twoją twarz w swoje aksamitne dłonie, po czym zbliżył się do ciebie i wyszeptał.
- Wiesz to nie jedyna niespodzianka, którą dla ciebie mam.
Ten jego akcent sprawił, że zapragnęłaś jego bliskości, jego zapach i namiętne spojrzenia ci nie wystarczały, wiedziałaś, że potrzebujesz poczuć ciepło jego ciała.
- Co to za niespodzianka ? – zapytałaś zaciekawiona.
Chłopak wziął cię na ręce i pobiegł w stronę męskiej toalety.
- Harry co ty wyprawiasz?! – krzyknęłaś wyraźnie rozbawiona.
- Robię coś czego z pewnością nie zapomnisz do końca życia. – Odpowiedział z uśmiechem od ucha do ucha i, wtedy twoim oczom ukazały się jego seksowne dołeczki, to właśnie one sprawiały, że drżysz.  W kabinie było dosyć ciasno co sprawiało, że wasze podniecenie gwałtownie wzrosło. Hazza nie mogący się doczekać pośpiesznie rozpiął ci zamek sukienki, po czym znalazłaś się twarzą w twarz ze ścianą, a twój partner muskał wargami twoją szyję. Jego członek znalazł się już w środku, a „bóstwo” wykonując szybkie i dokładne ruchy, rękami zabawiał twoje piersi. Kudłaty przystojniak usiadł na muszli klozetowej i pociągnął cię za sobą, po  czym wylądowałaś okrakiem na jego biodrach. Nie przerywając zabawy, zaczęliście się śmiać. Wykonywane przez ciebie ruchy, przypominały ujeżdżanie dzikiego zwierza. Harry ze swoim językiem ciepło przywitał twoje sterczące sutki, a ty z podniecenia odchyliłaś głowę w tył. Wasze rozgrzane i spocone ciała, splatały się. Zeszłaś z Hazzy i zsuwając się w dół zacieśniałaś więzy z przyjacielem twojego partnera.  Dziwiąc się, że odkryłaś swój talent dopiero teraz, zorientowałaś się, że Loczek dochodzi do totalnej ekstazy. Po skończeniu stosunku przytuliłaś się do Harrego, a on wysapał ci do ucha „Wszystkiego najlepszego” .


Liam .. z dedykacją dla Ilony <3

Jesteś z Liamem już 2 lata, ale nie mieszkacie razem. Zbliża się wasza rocznica, więc masz nadzieje, że twój chłopak przygotuje coś wyjątkowego. W ten cudowny dzień obudziłaś się wcześniej, umyłaś, ubrałaś, zjadłaś śniadanie i poszłaś do przyjaciółki. Razem wymyślałyście co takiego, zrobi dla ciebie Payne. Wieczorem dostałaś smsa od słodziaka o treści: „Przyjdź do mnie. Mam niespodziankę :*. Całuje, Liam.” Bardzo podekscytowana, pożegnałaś się z kumpelą i poszłaś do chłopaka. Kiedy zadzwoniłaś do drzwi, otworzył ci je twój seksiak, odświętnie ubrany i wypachniony.
-Zapraszam, kochanie – powiedział Payne całując cię w policzek.
Uśmiechnęłaś się i weszłaś do środka, a twoim oczom ukazał się wspaniały widok. Cały salon ozdobiony był twoimi ulubionymi kwiatami, a w jadalni, na stole, przygotowana była romantyczna kolacja. Liam zamknął drzwi, objął cię od tyłu i szepnął ci do ucha:
-Wszystkiego najlepszego, skarbie. Kocham cię.
Po czym odwrócił cię do siebie i pocałował. Odwzajemniłaś pocałunek, odsunęłaś się, przyjrzałaś się jego twarzy, a po policzku spłynęła ci łza. Nie mogłaś uwierzyć, że masz  tak cudownego chłopaka.
- Ja też cię kocham.- powiedziałaś uśmiechając się przez łzy.
- Dlaczego płaczesz ? Nie cieszysz się ?- spytał słodziak zawiedziony.
- Przeciwnie. Nie mogę uwierzyć w swoje szczęście.- powiedziałaś i pocałowałaś ukochanego w policzek. Potem odsunęłaś się, otarłaś łzy i usiadłaś przy stole.
- To co jemy ?
- Dzisiaj ty rządzisz. – powiedział Payne, śmiejąc się i również usiadł do stołu. Kiedy już zjedliście kolacje, opadłaś na krzesło i masując się po brzuchu, powiedziałaś:
- To było pyszne. Sam to wszystko przygotowałeś ?
- No nie do końca.. Danielle mi pomogła, ale nic nie znaczyło. Ona sama się zaoferowała, bo w końcu się przyjaźnimy i chciała mi pomóc, więc się zgodziłem i ..- zaczął tłumaczyć się chłopak, ale ty mu przerwałaś.
- Nie ma sprawy, przecież teraz jesteś ze mną, a Danielle to spoko dziewczyna, Rozumiem, że się przyjaźnicie i nie przeszkadza mi to. – odparłaś z uśmiechem.
Nagle Liam wstał podszedł do ciebie i powiedział:
- Mam do ciebie pytanie. Wiem, że znamy się dopiero 2 lata, ale tak strasznie cię kocham. – klęknął i wyciągając pierścionek, dokończył- Wyjdziesz za mnie ? Kocham cię najbardziej na świecie i chcę spędzić z tobą resztę życia.
Zaskoczona i zarazem bardzo szczęśliwa, popatrzyłaś na niego, schyliłaś się, pocałowałaś go czule i patrząc mu głęboko w oczy powiedziałaś:
- Tak, tak i jeszcze raz tak !!
Po czym chłopak wziął cię na ręce i mocno przytulił. Kiedy byłaś w jego ramionach, czułaś się bezpieczna i kochana. Resztę wieczoru spędziliście oglądając filmy, całując się i przytulając. Późnym wieczorem uznaliście, że pójdziecie się przejść. Na spacerze, również się przytulaliście i całowaliście. Noc, która później nastąpiła była jedną z najwspanialszych, które przeżyłaś. Następnego dnia obudziłaś się obok swojego narzeczonego, a jego widok przyprawiał cię o bóle brzucha. Ubrałaś się szybko i napisałaś mu karteczkę: „ Było cudownie , ale muszę iść dzisiaj na jogę, kocham cię i całuje. Twoja (T.I)”
Po czym wyszłaś z domu, zamykając cicho drzwi. Ruszyłaś na zajęcia, całą drogę się uśmiechając. Po drodze, wstąpiłaś do domu po torbę ze strojem na jogę i pieniądze na gazetę, którą chciałaś kupić. Kiedy byłaś już pod budynkiem, w którym miały się odbyć zajęcia zauważyłaś mały kiosk i poszłaś kupić sobie czasopismo do czytania w przerwie miedzy treningami. Czekając, aż sprzedawca wyda ci resztę, oglądałaś wystawę z gazetami i nagle zobaczyłaś nagłówek. „ Liam Payne i Danielle Peazer – wielki powrót ?”, a pod nim zdjęcie twojego przyszłego męża i tej podłej zdziry, całujących się. Nie czekając na pieniądze, pobiegłaś do przyjaciółki, która widząc cię w drzwiach, zapłakaną i z rozmazanym makijażem, od razu wpuściła cię, zaparzyła herbatę i przez resztę dnia wypłakiwałaś się jej w rękaw. Postanowiłaś, że nie będziesz zawracać jej głowy, więc wróciłaś do domu. Kiedy otworzyłaś drzwi, zostawiłaś rzeczy w korytarzu, poszłaś do sypialni i runęłaś na łóżko. Wysłałaś, Liamowi smsa: „Jak mogłeś? Przecież ona miała ci tylko pomagać! Nie chcę cię znać, nawet do mnie nie dzwoń ..”Leżałaś i leżałaś, nie słysząc jego telefonów i przychodzących wiadomości i rozmyślając nad tym co powiedziała ci kumpela – odegraj się. Uznałaś, że siedząc tu i rozpaczając, dajesz mu nad sobą przewagę. Zerwałaś się z łóżka, ubrałaś się w wyzywające ciuchy, umyłaś twarz i poszłaś do klubu. Kiedy się tam znalazłaś, od razu rzuciłaś się w wir tańca i podrywu. Jeden koleś cały czas się do ciebie przystawiał, kiedy w końcu wziął cię za rękę, wyprowadził z klubu, oparł o ścianę i zaczął całować, lecz ty nie czułaś satysfakcji tylko pragnienie bycia z Liamem. Nagle kątem oka, zauważyłaś jakiegoś chłopaka w zielonej bluzie, po czym zdałaś sobie sprawę, że to Payne ! Oderwałaś się od faceta i ruszyłaś w stronę ukochanego, aby się wytłumaczyć, ale on ze łzami w oczach odwrócił się i pobiegł. Chciałaś ruszyć za nim, ale zatrzymała cie czyjaś dłoń. Była to twoja kumpela, która zapytała:
- Czy nie o to ci chodziło ?
- Nie, ja go kocham i nie mogę sobie wybaczyć, że go zdradziłam. – odparłaś, zanosząc się płaczem.
- No to sądzę, że to załamie cię jeszcze bardziej – powiedziała i podała ci gazetę, w której był zamieszczony wywiad z dziennikarzem, który sfotografował Danielle i Liama. W artykule mówił o swojej pomyłce, mianowicie, pomylił Danielle i (T.I), ponieważ jesteście podobne. Rzuciłaś czasopismo na ziemię i pobiegłaś do domu. Nie mogłaś uwierzyć w swoją głupotę i gdy tylko weszłaś do domu ruszyłaś do łazienki. Po drodze napisałaś krótką wiadomość do najważniejszej osoby w twoim życiu.
„Przepraszam. Jestem głupia i skrzywdziłam osobę, którą kocham najbardziej na świecie. Nie zasługuję na twoją miłość, ani na to, aby żyć. Żegnaj …”
Potem wyciągnęłaś tabletki nasenne i oparłaś się o ścianę. Myśląc o tym, że zaraz skończysz życie, zsunęłaś się po ścianie i zaniosłaś się donośnym płaczem. Cholernie bałaś się zabić, ale wiedziałaś, że musisz to zrobić. Już miałaś włożyć tabletki do ust, gdy usłyszałaś krzyk.
- Nie !!!!!
To był on. Wbiegł do łazienki, zabrał ci tabletki, wyrzucił je i mocno cię przytulił.
- Nigdy więcej tego nie rób. – powiedział zdyszanym głosem, a ty wtuliłaś się w niego i szepnęłaś:
-Kocham cię.
- Ja też cię kocham. Kocham cię tak bardzo, że zabiłbym się, gdybym cię stracił. – powiedział ze łzami w oczach i objął cię mocniej, a ty uspokojona jego bliskością, zasnęłaś.

Trochę z opóźnieniem, ale starałyśmy się  naprawdę dobrze to napisać .. xD 

Liam <3 <3 z dedykacją dla Vicky_Directionerx3 <3

Jesteś wielką fanką One Direction.Za dwa dni ma odbyć się ich koncert we Wrocławiu,a mama pozwoliła ci jechać,więc jesteś w niebo wzięta.
Nadchodzi dzień koncertu.Budzisz się rano,szybko ubierasz się,myjesz,zjadzasz śniadanie i pospieszasz mamę.Kiedy jestes już w samochodzie nie mozesz się doczekać aż dojedziecie.Właśnie wjeżdzasz do Wrocka i twoim oczom ukazuje się wielka hala,w której ma się odbyć koncert.Mama podwozi cię tam i mówi:
-Będę koło 15(aktualnie jest 9.00).Baw się dobrze !
-Okej ! Dzięki mamo ! - odpowiadasz pośpiesznie i biegniesz w kierunku wejścia.
Po chwili orientujesz się się że nigdzie nikogo nie ma.Gdy podchodzisz bliżej zauważasz kartkę na drzwiach a na niej napis : "Przepraszamy,ale koncert zespołu One Direction został przeniesiony na jutrzejszy dzień "
Nie mogąc w to uwierzyć obchodzisz hale dookoła,aby sprawdzić czy nie pomyliłaś drzwi.Idziesz już spory kawałek,gdy nagle zauważasz kawałek autobusu.Wszędzie byś go rozpoznała.To był busik One Direction ! Bardzo zdenerwowana idziesz dalej i nagle zauważasz Niall'a idącego w twoja stronę z bułką w ręku.Chłopak zauważa cię i mówi (po angielsku):
-Cześć.Słyszałaś o tym że odwołali nasz koncert ? Bez sensu .. A tak wogóle to Niall jestem - powiedział chłopak podając ci rekę.Odwzajemniłaś uścisk nie mogąc uwierzyć w swoje szczęście i mówisz:
-Tak słyszałam i też uważam że to bez sensu.Specjalnie tu jechałam właśnie na ten koncert.(T.I)jestem.
-Milo mi.Czyli że jesteś naszą fanką ? - wtedy podbiegli do was wszyscy chłopcy,a Niall przedstawił cię reszcie.Potem chłopcy oprowadzili cię po ich "busiku" i aż do 15 siedziałaś z nimi i świetnie się razem bawiliście.

6 lat póżniej ...
Masz już 20 lat i od 3 lat jesteś z Niallem.Jesteście szczęśliwi i postanowiliście mieć dziecko.Po 2 tygodniach zrobiłaś test i okazało się że jesteś w ciąży ! Razem z Niallem ,Liamem,Harrym,Louisem i Zaynem mieszkaliście w Londynie (w jednym domu).Twojego chłopaka nie było w domu więc podzieliłaś się tą informacją z resztą chłopaków.Wszyscy gratulowali ci tylko Liam wydawał się przygnębiony i widocznie nie mogąc tego słuchać wyszedł z domu.Uznałaś że pewnie miał zły dzień więc specjalnie się tym nie przejęłaś.Po powrocie Niall'a do domu od razu powiadomiłaś go o ciąży.Niall popatrzył na ciebie jak na wariatkę i powiedział:
-Co ?! Jak to w ciąży ?! Znajdź sobie innego frajera na takie sztuczki ! - po czym odepchnął cię i zataczając się poszedł na górę.Zew łzami w oczach popatrzyłaś na chłopaków,którzy byli tak samo oszołomieni jak ty.
-(T.I)nie przej.. - zaczął Harry,ale nie dokończył bo ty wybiegłaś z domu.Chciałaś znaleźć się jak najdalej od tego wszystkiego i pobiegłaś w miejsce gdzie Niall pierwszy raz cię pocałował.Po drodze zauważyłaś w jakiejś gazecie nagłówek "Niall Horan w nocnym klubie nieznajomą blondynką ",a pod nim zdjęcie twojego chłopaka obściskującego się z jakaś dziewczyną.Teraz całkiem się załamałaś i pobiegłaś do parku.Usiadłaś na ławce i zaczęłaś płakać.Nie mogłaś zrozumieć,dlaczego on ci to zrobił.Po chwili poczułaś na sobie obejmujące cię ręce.Myśląc że to Niall odepchnełaś je i krzyknęłaś przez łzy;
-Najpierw mnie zdradzasz,odpychasz,nie chcesz dziecka a teraz to !!!! -spojrzałaś na jego twarz,ale okazało się że to Liam.
-Och.. Przepraszam myślałam że to .. -zaczęłaś niezgrabnie.
-Nie przejmuj się.Ja cię nie odtrącę- powiedział chłopak i pocałował cię.Byłaś oszołomiona,ale wtedy zrozumiałaś że zależy ci na Liamie.Chłopak odsunął się,wziął twoją twarz w dłonie i powiedział:
-Przepraszam że tak nagle wyszedłem,ale nie mogłem słuchać o tym że dziewczyna,którą kocham nad życie ma dziecko z innym.Kocham cię (T.I) i zawsze będę. - powiedział Liam i mocno cię przytulił.
-Ja .. ja też cię kocham i nie chcę być z Niallem - powiedziałaś przez łzy.
-Musisz go zrozumieć. On jest młodym muzykiem i nie łatwo mu się pogodzić z myślą że zostanie ojcem.
-On był pijany !
-Wiem,ale musiał jakoś odreagować.Zresztą pogadaj z nim.Na pewno wszystko się uloży. -powiedział Liam i pocałował cie w głowę.
-Ale ja i tak cię kocham - powiedziałaś i popatrzyłaś mu w oczy - Twój pocałunek sprawił że zrozumiałam jak bardzo cię kocham - po czym namiętnie pocałowałaś chłopaka.

Teraz jesteś z Liamem i za tydzień bierzecie ślub.Wytłumaczyłaś sobie z Niallem całą sytuację i nadal się przyjaźnicie.Co więcej Niall zgodził się przekazać prawa rodzicielskie nad 3-miesięcznym Maxem (synek Niall'a) Liamowi i od teraz jesteście naprawdę szczęśliwi.

Mam nadzieję że się spodobało:p dawajcie komcie ♥

czwartek, 3 maja 2012


Loui < 3 

Jesteś na wakacjach nad jeziorem. Razem z rodzicami kupiliście sobie domek letniskowy, aby odpocząć w spokojnym miejscu. Po przyjeździe, rozpakowałaś się, przebrałaś w strój kąpielowy, wzięłaś ulubioną książkę i poszłaś na plażę. Kiedy znalazłaś odpowiednie miejsce, ściągnęłaś buty, położyłaś się na piasku i zatopiłaś się w lekturze. Nagle poczułaś silne uderzenie w głowę.
- Och ! Przepraszam bardzo, źle wycelowałem w piłkę.
Oszołomiona podniosłaś wzrok, a chłopak, który ukazał się twoim oczom był ci znajomy.
- Nie ma sprawy, nic mi nie jest.
- Ja odpadam ! Grajcie beze mnie! – Krzyknął przystojniak do kolegów i rzucił im piłkę. Potem spojrzał na ciebie i spytał:
- Mogę się dosiąść? 
- Oczywiście, ale czy na pewno chcesz spędzić czas ze mną, a nie z kolegami?
- No jasne i tak nie umiem grać w siatkę- Powiedział i uśmiechając się, usiadł koło ciebie.
- W ogóle to jestem Louis.
- A ja (T.I) .
- Co czytasz ? – Spytał wyraźnie zaciekawiony.
- (Twoja ulubiona książka)
- Czytałem całą serie. Naprawdę dobre.
Nagle coś ci się przypomniało.
- Ty jesteś jednym z tych chłopaków z One Direction?
- Tak. Jesteś naszą fanką ?
- No można tak powiedzieć. -  Odparłaś z uśmiechem.
Przez następną godzinę, rozmawialiście o swoich zainteresowaniach, pasjach, ulubionych filmach, książkach itp.  Okazało się, że macie bardzo wiele wspólnego.
- Może pójdziemy się przejść ? – Spytał Lou .
- Czemu nie, ale muszę pójść się przebrać.
- Ja też. Spotkajmy się tutaj za 20 minut, ok. ?
- Ok.
Pobiegłaś do domku, wzięłaś pierwsze lepsze ciuchy, trochę się umalowałaś i wróciłaś na plażę. Louis już czekał, więc od razu ruszyliście w drogę.
- Loui ? Może wybrałbyś jakąś drogę ? – zapytałaś nieśmiało.
- Wolisz przerażającą czy romantyczną ? – odparł z uśmiechem.
- Chyba romantyczną …  - rzekłaś ze śmiechem, czując, że między wami iskrzy coraz bardziej.
Ruszyliście drogą wyznaczoną przez słodziaka, rozmawiając o 1D. Lou właśnie opowiadał ci jak wygląda życie w zespole, gdy nagle niebo zasłoniły czarne chmury i zaczęło padać.  Popatrzyliście na siebie, zaczęliście się śmiać, złapaliście się za ręce i pobiegliście. Kiedy rozpadało się na całego, postanowiliście schować się pod drzewem. Louis stanął pod rozłożystym dębem, a ty przytuliłaś się do niego.
- Mógłbym tak spędzić całą wieczność. – powiedział chłopak.
Podniosłaś wzrok , a on nachylił się i czule cię pocałował. Kiedy się odsunął popatrzył ci głęboko w oczy i rzekł :
- (T.I) , odkąd cię zobaczyłem nie mogę przestać o tobie myśleć. Jesteś dla mnie jak marchewki. Nie mogę bez ciebie żyć.
Roześmiałaś się głośno, pocałowałaś go, a Loui przyciągnął cię do swojej piersi i utonęłaś w jego ramionach…
Te wakacje były jednymi z najbardziej udanych. < 3 

Lou .. dla Agi <3
Razem z przyjaciółką i jej rodzicami przyjechałaś do Londynu na zakupy. Ty i kumpela byłyście bardzo podekscytowane, bo w tym mieście mieszkali przecież bożyszcza większości dziewczyn – One Direction. Jeszcze tego samego dnia poszłyście pozwiedzać okolice (czyt. połazić po sklepach xD). Wzięłyście trochę kasy i ruszyłyście. Kiedy dotarłyście do centrum Londynu, (I.T.P) zachciało się do toalety. Szybko znalazłyście kibelek i twoja koleżanka poszła załatwić potrzebę. Ty stałaś i czekałaś na nią przed toaletami, gdy nagle na wystawie w sklepie obok zauważyłaś śliczną bluzkę z marchewką i napisem „Eat me”. Od razu pobiegłaś w jej stronę, aby sprawdzić cenę, a gdy byłaś już blisko, ktoś na ciebie wpadł. Upadłaś na ziemię, a razem z tobą chłopak o brązowych włosach, w koszulce w paski i w czerwonych spodniach. Natychmiast podniosłaś się z ziemi i spojrzałaś na „niezdarę”. Od razu zorientowałaś się kto to był. To przecież Louis Tomlinson !
- Nic ci nie jest ? Przepraszam, śpieszyłem się, żeby obejrzeć wystawę. – zaczął tłumaczyć się twój idol.
- Nie szkodzi, nic mi się nie stało. Ja tez śpieszyłam się do tej wystawy. – odparłaś z uśmiechem.
- Zapewne wiesz kim jestem, więc nie będę ci się przedstawiał, ale nie wiem jak mam się zwracać do ciebie.
- Jestem (T.I), Lou.                                                                                                                          
-Słodkie imię. Co właściwie wypatrzyłaś na wystawie ? – spytał, uśmiechając się swoim cudownym uśmiechem, który tak kochałaś.
- Tą koszulkę z marchewką, a ty ?
- Ja też ! Chodź pójdziemy kupić ją razem – powiedział Louis, wchodząc do sklepu. Nagle od tyłu zaszła cię przyjaciółka i szepnęła ci na ucho:
- Widzę, że już kogoś poderwałaś, więc nie będę ci przeszkadzać i lecę. Spotkamy się tu za trzy godziny.
Odwróciłaś się, ale kumpela pobiegła, machając ci na pożegnanie. Wzruszyłaś ramionami i ruszyłaś do sklepu, w którym zniknął miłośnik marchewek. Zauważyłaś, że stoi przy bluzce, która wam się podobała i nad czymś rozmyśla. Podeszłaś do niego, a on powiedział :
- No to mamy problem, bo to ostatnia sztuka.
- O nie! A mielibyśmy takie same bluzki .. – rzekłaś zawiedziona.
- Właśnie .. No cóż trudno to tylko bluzka, więc mam nadzieję, że mi ja odstąpisz ? – spytał Loui, uśmiechając się słodko.
- Ja?! Miałam nadzieję, że to ja będę mogła ją kupić. – powiedziałaś śmiejąc się.
- W takim razie, zamiast wydać pieniądze na bluzkę, pójdziemy na kawę co ty na to ?
- Z przyjemnością.
Po czym złapałaś słodziaka pod ręke i poszliście do kawiarni. Spędziliście cudowne chwile, śmiejąc się i żartując. Kiedy musiałaś już wracać, podałaś Louisowi swój numer i adres, abyście mogli się skontaktować. Widząc jego smutną minkę, dałaś mu słodkiego buziaka w policzek, a chłopak od razu się rozpromienił. Pomachałaś mu i wróciłaś do domu.
Następnego dnia, przyszła do ciebie paczka, w której znalazłaś bluzkę z marchewką oraz list:
„Pomyślałem, że pewnie chciałabyś ją mieć, więc kupiłem. Moglibyśmy się jeszcze spotkać ? Naprawdę świetnie się bawiłem i chciałbym to kiedyś powtórzyć, a zwłaszcza ten całus na pożegnanie. Mam nadzieję, że bluzka się podoba.
                                                                                                                          Całuję
                                                                                                                                      Twój Lou :D”
Takie tam krótkie i śmiechowe :D   <3 <3



Niall … z dedykacją dla Zosi Nitki <3

Nadszedł dzień koncertu. Nie mogłaś doczekać się, aż znajdziesz się pod sceną i zawirujesz w rytm muzyki, którą kochasz. I jeszcze wejście za kulisy, które załatwił ci Niall. Właśnie Niall … Ten wczorajszy pocałunek sprawił, że poczułaś do niego coś więcej niż przyjaźń. Od zawsze podobał ci się najbardziej, ale teraz poznałaś go naprawdę i prawdę mówiąc, zakochałaś się w nim. Nagle zadzwonił twój telefon, a na ekranie wyświetlił się nieznany numer.
-Halo ? – spytałaś.
-No hej piękna, gotowa na show ? – głos w słuchawce był ci znajomy, więc nie musiałaś pytać kim jest rozmówca.
-Niall, a skąd  ty masz mój numer ? – zapytałaś zdziwiona.
-Przed chwilą spotkałem twoją mamę w centrum handlowym i poprosiłem o twój numer. Na szczęście mnie poznała.
- Rozumiem, a w jakiej sprawie dzwonisz? Przecież za kilka godzin się spotkamy.
-No wiem, wiem, ale chciałem usłyszeć twój głos. Zresztą, może mógłbym po ciebie podjechać i razem pójdziemy na koncert ?
-Nie mam nic przeciwko, ale czy nie macie wcześniej jakiejś próby czy coś ?
-Mamy, ale pomyślałem, że chciałabyś pójść ze mną .. – nawet go nie widząc wiedziałaś, że  się zawstydził.
-Dobrze. To o której mam się ciebie spodziewać ? – powiedziałaś spokojnym głosem, choć w głębi duszy byłaś najszczęśliwszą dziewczyną na świecie.
- To czekaj na mnie pod hotelem o 14.00 (trzy godziny przed koncertem), ok. ?
-Ok, to do zobaczenia. – powiedziałaś i rozłączyłaś się.
Odłożyłaś telefon, uśmiechnęłaś się i zaczęłaś piszczeć, wariować i skakać z radości. Po chwili opamiętałaś się, spojrzałaś na zegarek, na którym widniała godzina 13.37. Szybko wzięłaś ciuchy pod pachę i poszłaś w stronę łazienki. Po drodze włączyłaś radio i szykowałaś się do wyjścia w rytmie „What Makes You Beautifull”. Kiedy byłaś już gotowa, wyłączyłaś radio, wzięłaś wszystkie potrzebne rzeczy i zamknęłaś pokój. W drodze na dół, zawiadomiłaś tatę, że wychodzisz i opuściłaś hotel. Na podjeździe stał piękny, luksusowy samochód, a przed nim czekał na ciebie Niall. Wyglądał tak bosko, że nie mogłaś oderwać od niego wzroku. Uśmiechając się, przywitałaś go całusem w policzek, a on powiedział:
-Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę.
Po czym otworzył ci drzwi do auta, usiadł obok ciebie i dał znak kierowcy, aby ruszał. Po kilkunastu minutach  znaleźliście się pod wielkim budynkiem, w którym miał się odbyć koncert. Obiekt twych westchnień wysiadł z limuzyny, podał ci rękę i ruszyliście w stronę wejścia. Kiedy byliście już w środku Niall zaprowadził cię za kulisy i poznał z resztą zespołu. Blond „seksiak” wskazał ci miejsce gdzie możesz usiąść i podał ci napój. Uśmiechnęłaś się do niego i złapałaś go za rękę mówiąc:
- Dziękuję ci za wszystko co dla mnie robisz. Wejście za kulisy, pobyt u was na próbie, wcześniej wspólny obiad. Jeszcze nikt się dla mnie tak nie starał. – Wyznałaś zawstydzona.
- Nie ma za co. – odpowiedział chłopak i czule pocałował cię w czoło, po czym odszedł w stronę przyjaciół.
Siedziałaś podekscytowana z głośno bijącym sercem, czułaś jakby zaraz miało ci wyskoczyć z klatki piersiowej. Chłopcy zaczęli śpiewać, a ty zawsze, czerpiąc przyjemność z piosenek, teraz zwracałaś uwagę tylko na Niallera. Kiedy nadchodziła jego solówka, czułaś, że śpiewa to do ciebie.
Po próbie ruszyłaś z chłopakami w stronę wielkiej sceny, na której mieli występować. Miałaś jeszcze chwilę i te kilka minut chciałaś spędzić z Niall’em.
- No to, nie zostaje mi nic innego, jak życzyć ci powodzenia.
- Dziękuję, ale wiesz co najbardziej pomogło by mi pokonać tremę?
- Co?
Chłopak podszedł do ciebie i namiętnie cię pocałował, po czym odsunął się i powiedział:
- Dziękuję. – i odszedł w stronę sceny.

Na koncercie chłopcy wyciągnęli cię na scenę i przedstawili publiczności, a potem szalałaś wraz z nimi do „Stand Up”. Po zabawie, ich muzyka nadal rozbrzmiewała w twojej głowie. Lou, Hazza, Liam i Zayn poszli do garderoby, a ty i Nialler poszliście na spacer do parku.  Usiedliście na ławce, a wasze twarze oświetlał księżycowy poblask. Niall spojrzał tobie głęboko w oczy i złapał cię za rękę, po czym powiedział:
- Te ostatnie kilka dni, były najwspanialszymi chwilami mojego życia, bo spotkałem ciebie. Kiedy cię tylko ujrzałem, mój świat zawirował, a gdy tylko zamknąłem oczy widziałem ciebie. Chciałbym się dowiedzieć, czy czujesz do mnie to samo…
Siedziałaś wpatrzona w niego jak w obrazek, po czym zbliżyłaś się i pocałowałaś go.
- Czy to jest wystarczająca odpowiedź ? – rzekłaś uśmiechając się. 
- Tak i może dziwnie to zabrzmi, ale jestem na ciebie tak napalony, że już nie mogę wytrzymać.- powiedział zawstydzony.
- Naprawdę ?  Bo ja czuję to samo.
20 minut później dochodziliście do domu Niall’a. On nie mogąc się doczekać, całując cię ściągał ci bluzkę  już w korytarzu. Szybko pozbyliście się reszty ciuchów i rzuciliście się na łóżko.  Niall faktycznie był bardzo napalony, ponieważ dostałaś swój pierwszy orgazm już po 10 minutach stosunku. Oboje bardzo przeżywaliście to spotkanie, wydając z siebie przeróżne dźwięki. Po dwugodzinnym, wyczerpującym seksie, poszliście do kuchni, a Niall zrobił wam herbatę.
- No i jak się czujesz ? Zaspokoiłeś swoje potrzeby ? – spytałaś zadziornie.
- Och.. Nawet nie wiesz jak bardzo – westchnął rozmarzony.
Posiedziałaś jeszcze chwilę, a potem ubrałaś się, pocałowałaś swoje ciacho i wróciłaś do hotelu.
Kilka dni później, okazało się, że jesteś w ciąży. Zapłakana zwróciłaś się z tym do rodziców, myśląc, że ci pomogą, lecz oni zawiedzeni twoją lekkomyślnością, powiedzieli:
- Ten, który zrobił ci to dziecko niech teraz się tobą zajmie. U nas nie masz czego szukać.
- Sami uczyliście mnie, że dziecko jest dla rodziców najważniejsze i aby zawsze pomagać bliskim w potrzebie. Zawiedliście mnie …
Po czym poszłaś do pokoju, ze łzami w oczach spakowałaś swoje rzeczy i wyszłaś. Nie chciałaś ich więcej widzieć teraz liczył się tylko Niall i dziecko. Przypomniałaś sobie adres domu twojego chłopaka i pobiegłaś tam jak najszybciej. Zadzwoniłaś do drzwi, kiedy tylko się otworzyły, rzuciłaś się ukochanemu na szyje i rozpłakałaś się. Nialler długo cię pocieszał, a kiedy w końcu się uspokoiłaś, opowiedziałaś mu co się stało.
- Czyli, że jestem ojcem ? –spytał z nadzieją.
- Tak – uśmiechnęłaś się przez łzy.
- To wspaniale od zawsze o tym marzyłem ! – po czym wziął cię w ramiona i okręcił dookoła.

Minęło już 6 lat, a Niall dalej jest najcudowniejszym chłopakiem pod słońcem. Wzięliście ślub, na który nie przybyli twoi rodzice, pomimo, że ich zaprosiliście. Teraz jesteście szczęśliwym małżeństwem, macie 6-letniego synka Maxa i oczekujecie przyjścia na świat córeczki Rose.
Następnym razem bądź bardziej cierpliwa Zosiu <3 <3 <3 xD

środa, 2 maja 2012


Niall … z dedykacją dla Zosi Nitki :D

Jesteś z rodzicami w Sydney, ponieważ twoi rodzice zawsze chcieli odwiedzić Australię. Nie byłaś przekonana do tego wyjazdu, ale po długich namowach rodziców, zgodziłaś się. Postawiłaś jednak warunek -  koncert zespołu One Direction. Rodzice chętnie się zgodzili, bo wiedzieli jak bardzo ich lubisz. Kiedy wylądowaliście w stolicy i dojechaliście do hotelu, zaczęliście się rozpakowywać, a ty powoli przygotowywałaś strój na koncert, który miał się odbyć za dwa dni. Pochodziłaś z zamożnej rodziny, więc wiedziałaś, że będziesz miała zapewnione miejsce przy scenie.
Przez następne dwa dni, razem z rodzicami zwiedzaliście miasto i okolice, ale pomimo wspaniałych uroków Australii, ty i tak myślami byłaś już na koncercie. Rozmarzona nie zauważyłaś, że twoi rodzice skręcili. Nagle poczułaś, że ktoś na ciebie wpadł, upadłaś z hukiem na ziemie. Przed oczami ukazała ci się czyjaś dłoń . Podniosłaś wzrok wyżej i ujrzałaś przystojnego blondyna w okularach przeciwsłonecznych. Nie mogłaś uwierzyć w to co się stało. Niall Horan we własnej osobie. Pomógł ci  wstać i zapytał.
- Jak się czujesz ?
- Dobrze, dziękuję za troskę. – uśmiechnęłaś się lekko.  Chłopak widocznie oszołomiony twoją urodą zaprosił cię na obiad do pobliskiej restauracji. Zgodziłaś się . Kiedy dochodziliście do wyznaczonego miejsca, w oddali zobaczyłaś rodziców. Przeprosiłaś na chwilę idola i podbiegłaś do nich. 
- Mamo, tato. Poznałam właśnie jednego z moich ulubionych wokalistów. Mogę ... -  zaczęłaś, a twoja mama  dokończyła :
- Tak, oczywiście. Tylko bądź w domu przed 21:00 .
Uradowana wróciłaś do chłopaka i stwierdziłaś, że możecie już ruszać. Kiedy zajęliście już stolik, Niall zawołał kelnera i powiedział :
- Pozwolisz, że wybiorę nam coś do jedzenia ?
Kiwnęłaś głową, a on zwrócił się do pracownika restauracji . Kelner zapisał zamówienie i odszedł w stronę kuchni.
-A, więc co robisz w Sydney ? – spytał chłopak, uśmiechając się.
-Moi rodzice bardzo chcieli odwiedzić Australię, a ja przyjechałam na wasz koncert.
-Naprawdę ? Czyli, że jesteś naszą fanką ? Mogę załatwić ci wejście za kulisy.
-Za kulisy ?! Od zawsze o tym marzyłam ! – powiedziałaś podekscytowana.
-Chłopaki na pewno też chcieliby poznać taką piękność o tak cudownym imieniu jak .. Właśnie ! Jak ty masz na imię ?
-(T.I).
-Głupek ze mnie. Powinienem zapytać wcześniej. – powiedział Nialler, czerwieniąc się.
-Ale słodki głupek. – powiedziałaś rumieniąc się.
Z opresji wyciągnął cię kelner niosący jedzenie. Patrząc ukradkiem na chłopaka, zauważyłaś, że się uśmiecha. Był taki cudowny kiedy się zawstydzał ! Następną godzinę, spędziliście jedząc i śmiejąc się z wielu rzeczy.  Gdy dochodziła godzina 20:00 postanowiłaś powoli się zbierać, kiedy Niall cię zatrzymał i  spytał czy może cię odprowadzić.  Zgodziłaś się bo na dworze robiło się już ciemno, a do hotelu był kawałek drogi. Szliście powolnym krokiem  i  gdy znaleźliście się już pod twoim tymczasowym miejscem zamieszkania, Niall złapał cię za ręce i czule pocałował. Ty lekko oszołomiona odsunęłaś się i posłałaś mu uśmiech . Na pożegnanie powiedziałaś tylko:
- Do zobaczenia na koncercie.
- Czekaj, nie zasnę dopóki nie dowiem się czy spotkamy się jeszcze po koncercie?
- Wszystko jest możliwe. – pocałowałaś go w policzek i odeszłaś.

Cz . 2 wieczorem : pp